Czym szafa bogata, tym rada ;)

Szafa schowkowa to świetny wynalazek ludzkości. Można naćkać wszystkiego sterta na stercie (łącznie z trupem, boogeymanem i kochankiem), po czym zamknąć i nie przejmować się bałaganem. Wszak powiadają, że czego oczy nie widzą, tego sprzątać nie trzeba – czy jakoś tak 😉 Od czasu do czasu miło jest coś z szafy wyłowić, choćby po to, żeby się przekonać, że wciąż tam jest. Innym razem, by sprawdzić, czy aby na pewno to nam ciągle potrzebne. I tak z pudła w szafie wyskoczyła gromadka (głównie) 30-centymetrowych produktów Mattela. Widzieliście je wszystkie, choć niektóre tylko raz. Możliwe, że część z nich widzicie tu po raz ostatni.

WWE
włóczkowe rerootki z charity shopu
Superstars
Steffi Love, Imani i Petra Lundby
Divas
Mackies
Barbie Extra i Fashionistas na wózku – moje jedyne z nowych Barbie kupione w stanie pudełkowym
Trzy gracje AA
Odzyskana Skipper i wymarzona Nia
Dwie Christie, które razem mają 3 ręce
BTS – głównie z wersji podstawowej

Powyższe towarzystwo zajmuje 35-litrowe pudło, dzieląc miejsce z paroma lalkowymi szpargałami. Miejsca mi nie brakuje (jeszcze nie), ale na niektóre lalki zupełnie nie mam pomysłu i trochę się marnują w związku z tym, dlatego możliwe, że część pójdzie w świat. Też tak macie, że czasem fascynacja lalką umiera po obmacaniu i/lub jednej sesji?

Comic Con

Comic Con jak co roku przyciągnął tysiące uczestników, którzy ochoczo rzucili się na konwentowe atrakcje – w tym stoiska wystawców 🙂

Los sprzedawcy popkulturowych gadżetów nie jest wcale łatwy, wszak inni mogą oferować te same artykuły w niższej cenie 😉 Każdy stara się, by to jego oferta była najatrakcyjniejsza. Jeden stawia na najpopularniejsze franczyzy, inny – odwrotnie – na zupełnie niszowe artykuły, są też tacy, co próbują indywidualności (która potrafi przyjąć sporą tolerancję). Barbie postawiła na to pierwsze.

I tak w ofercie znalazły się figurki Funko Pop, Pokemony, postacie z Marvela oraz kości supersize. Przy okazji wyobraźcie sobie kości proporcjonalne do lalkowej rączki, ich produkcja wymagałaby mikroskopu 😉

Nie zabrakło także losowania drobnych nagród z szansą na zdobycie jednego z Pokemonów.

Krótko po otwarciu bram zaczęli schodzić się kupujący.

W końcu stoisko odwiedzili też cosplayerzy, bez których żaden konwent nie może nazwać się udanym.

Barbie skorzystała z okazji, żeby zrobić sobie zdjęcie ze zwycięzcami konkursu, którzy niezwykle udatnie przebrali się za Mirabel Madrigal z Encanto oraz Billy’ego, lalkę pana Piły 😛

Po trzech dniach wykończona Barbie zwinęła stoisko, na którym niewiele zostało – taki zresztą był plan 🙂

Na koniec słówko o mini Funko Pops, które pojawiły się w sprzedaży dość niedawno. Mam małą kolekcję tych figurek, dość się więc ucieszyłam, kiedy zaczęły pokazywać się także w rozmiarze lalkowym. Dotychczas ukazały się zestawy z figurkami ze Star Wars, DC, Disneya i Harry’ego Pottera. Mój wybór padł na te pierwsze. Figurek w zestawie jest cztery, trzy widać, a czwarta jest losowa – w moim przypadku był to srebrny szturmowiec.

Do zestawu dołączona jest przezroczysta „półeczka”. Koszt jest dość wysoki, koło 15 funtów, ale tak to bywa z artykułami czysto kolekcjonerskimi (udało mi się trafić okazję). Inna możliwość to kupowanie pojedynczych figurek w blind bagach za 2.50 funta – w ten sposób trafił do mnie Dale 🙂

Marzy mi się poustawiać Popy w jakimś lalkowym pokoiku kiedyś…

Mam nadzieję, że podobała Wam się ta prezentacja rzeczy jeszcze lub dawno nie pokazanych. A z panną Madrigal wkrótce znów się spotkacie 🙂

Tajemniczy przypadek Christie

Dzień jak każdy inny. Otwieram pudło z barbiatymi, wyciągam lalki. Każda owinięta w folię bąbelkową. Nic ciężkiego ani szczególnie twardego w tym pudle nie ma, same lalki i trochę ciuszków. Odwijam jedną z moich Christie…

Nie mam bladego pojęcia, jak to się mogło stać. Ręka jest odłamana. Pierwszy raz widzę tnt z ułamaną ręką – te ciałka są przecież pancerne! Jedyne, co przychodzi do głowy, to że nie byłam świadoma strukturalnego uszkodzenia w stawie, którego stan pogarszał się z czasem. Dlaczego jednak ręka odpadła akurat teraz, kiedy lalka nie była ruszana od miesięcy, nie umiem wytłumaczyć :/

Kiedy już zebrałam żuchwę z podłogi (bo zwyczajnie mi kopara opadła na ten widok), przejrzałam ofertę eBaya celem kupienia dawczyni ciałka. Udało się, lalka została szybko wysłana. Jak tylko przyszła, zabrałam się za usunięcie głowy dawczyni. Nie był to pierwszy raz, kiedy zdejmowałam głowę barbiatej, a z pewnością pierwszy, gdy szyja rozpadła się w drobne kawałki. Nawet kotwiczka wypadła ze środka.

Moja żuchwa ponownie znalazła się bardzo nisko…

W efekcie mam nadal bezręką Christie oraz jedną ekstra głowę. Może kupię następne ciałko, może znajdę jej jakąś protezę ręki, a może zostanie, jak jest.

Miłego nowego tygodnia oraz jak najmniej nieprzyjemnych sytuacji Wam życzę 🙂

Rerooty

Pamiętacie dwie barbiowe bidy, które przytargałam z charity shopu wiosną?

Ta po lewej to ta sama lalka, którą niedawno zachwycała się Marzena z Dłubanin Lalkowych. Całkiem to rozumiem, buzia jest śliczna i takie też były włosy, zanim ktoś dostał natchnienia fryzjerskiego. Ponadto głowa została przełożona z nieartykułowanego curvy na chude artykułowane z płaską stopą. O pudełkowym imażu tej drugiej nic nie wiem, ale wydaje mi się, że ten mold już mam. Niestety na tych nowych się nie znam, więc jeśli ktoś mógłby mi podrzucić nazwy, będę wdzięczna 🙂

Teraz wyglądają tak. Miałam szczere chęci wszyć wyłącznie kolor jak najbardziej podobny do oryginalnego w przypadku lalki po prawej, ale okazało się, że mam go za mało. Dołożyłam zatem co miałam w miarę jasnego. W przypadku tej po lewej spodobał mi się kontrastowy odcień zieleni. Nie każdemu to przypadnie do gustu, ale przynajmniej teraz już nie są zabiedzone 🙂

Ze względu na ciemniejsze odcienie skóry znów miałam problem z fotografowaniem (użyłam telefonu). Na powyższym zdjęciu blond pasma po prawej dosłownie zlały się ze ścianą. Sfotografowanie drugiej lalki okazało się jeszcze trudniejsze, dlatego zdjęć jest mało.

A tak poza tym wielkimi krokami zbliża się jedenasta rocznica Mangustowa 🙂

Dzwonki :)

To miała być sesja w krokusach. Nie wyszła, bo a to pogoda, a to za dużo zajęć, a to coś tam. Będą za to dzwonki – bluebells. Wiem, że to co najmniej trzeci raz – mi to nie przeszkadza, bo uwielbiam te kwiatki 🙂 Kojarzą mi się pozytywnie: z ciepłem, nadzieją i odrodzeniem. Nie rozgaduję się, niech obrazki zrobią swoje „więcej niż 1000 słów” 😉

Zdjęcia robione lokalnie na wzgórzu Shotover i w rezerwacie C.S. Lewisa.

Nowa w Kornwalii

Nowe rerooty już są, ale nie wyrobiłam się z ich pokazaniem przed wyjazdem na długo oczekiwany i, w moim przekonaniu, zasłużony urlop w mojej ukochanej Kornwalii. Wzięłam ze sobą dwie lalki – jedną starą i jedną nową. Miałam pomysł na sesję lalki z rowerem na kornwalijskich plażach i klifach, ale plan niestety się nie powiódł. Po pierwsze mój aparat znów zawiódł (a jak wiadomo robi to wybiórczo), a komórka okazała się strzelać fochy podczas fotografowania ciemnoskórej lalki 😦

I tu pytanie do Was: czy Wasze aparaty również wykręcają takie numery? Zdjęcia bardzo często są albo tak ciemne, że nie widać szczegółów twarzy (jak to powyżej), albo lalkę widać, ale tło staje się jedną białą plamą. Frustrujące i wkurzające, zwłaszcza że edycją zdjęć też nic nie wskórałam w tych przypadkach.

Lalka to Barbie Fashionistas z najnowszej serii, wersja AA lalki na wózku inwalidzkim. Kupiłam ją z kilku powodów: chciałam lalkę z afro, jej artykulacja pasowała mi do roweru, a przy okazji była w promocji.

Lalka sama w sobie jest bardzo ładna, tym bardziej szkoda, że aparaty nie dopisały 😦

Jak widać, pogoda dopisała – nie padało, dni były co najmniej częściowo słoneczne. Czas minął niesamowicie szybko, jakoś w pracy aż tak szybko nie leci 😉

Miłego nowego tygodnia Wam życzę 🙂

Za dwa funty w charity shopie…

… kupiłam Barbie Extra. Lalka zdecydowanie pamiętała lepsze dni.

Tyle zostało z jej niebieskich włosów. Była naga i obdarta z biżuterii. Do tego fabrycznie nie jest to najlepszy okaz. Jeśli się dobrze przyjrzeć, oczy i brwi nie są na tym samym poziomie. Do tego dziurki w uszach zostały wybite poniżej płatków – w policzkach. Znajdowałam bardziej zmasakrowane lalki, to fakt, ale widok i tak był smutny. Razem z lalką kupiłam używany zestaw do szydełkowania – głównie dlatego, że zawierał małe motki kolorowych włóczek. I tak, ziarnko do ziarnka, zebrało się na reroot.

Najpierw łebek został zanurzony w gorącej wodzie, żeby łatwiej było go zdjąć (i możliwie bez uszkodzeń).

Oczyszczenie skalpu, który, jak widać, z jakiegoś tajemniczego powodu został pomalowany na brąz pod niebieskim włosiem, zajęło aż pół horroru. Lalka nie miała hektolitrów kleju na gorąco w głowie, jak to jeszcze do niedawna bywało. Przy okazji można ocenić, jak rzadko rootowane są włosy na środku głowy, nic dziwnego, że powstają prześwity. Jakieś dwa horrory później wszystko było gotowe – od czubka głowy po buty 🙂 I tak powstała lalka roboczo nazwana Bex (skrót od Barbie Extra) 🙂

Kolczyki, które idealnie pasują rozmiarem (nawiasem mówiąc, podczas oczyszczania resztek włosów ze środka głowy wypadły połamane kotwiczki od oryginalnych kolczyków…) przyszły z Chin razem z Pennyłajzą. Sukienka uszyta jest ze śpioszków kupionych dawno temu w jednym z wrocławskich SH, a pończochy z damskiej podkolanówki.

Lalka jest płaskostopa, mimo tego nie sądziłam, że będzie problem ze znalezieniem dla niej butów. Część płaskiego obuwia dla barbiowatych wchodzi, ale nie na pończochę. Bex dostała zatem drugą parę trampek, które leżakowały u mnie chyba z pięć lat zupełnie bezpańskie. aż tu nagle w ciągu dwóch tygodni znalazły nowe właścicielki 🙂

Lalka jest ładna mimo wad fabrycznych i nawet jakoś znoszę rozmiar jej brwi. Do tego jestem całkiem zadowolona z rerootu i całości ogólnie. Dawanie drugiego życia przedmiotom potrafi być bardzo satysfakcjonujące, tak samo jak przywracanie chorych do zdrowia 🙂

🙂

Wszystkiego najlepszego, Barbie!

Wczoraj – 9 marca 2023 – minęło 64 lata od ukazania się pierwszej Barbie na rynku zabawkarskim. Pierwowzorem lalki była niemiecka Bild Lilli, do której prawa wykupiła firma Mattel, żeby pozbyć się konkurencji. O tym, że trafili w dziesiątkę, nie trzeba nikogo przekonywać. Z czasem Barbie stała się poniekąd produktem totalnym oraz ważnym elementem kultury – lalka odzwierciedla nie tylko trendy modowe swoich czasów, ale także prądy intelektualne, czym czasem wzbudza kontrowersje. Z okazji sześćdziesiątych czwartych urodzin Barbie wygrzebałam z pudła egzemplarze, które dla mnie są kwintesencją barbiowości, czyli Superstary 🙂

Barbie United Colours of Benetton 1989
Hawaiian Fun Barbie 1990
Barbie Totally Hair 1992
Sun Sensation Barbie 1991
Barbie Glitter Hair 1993

Wydawało mi się, że mam jeszcze jedną – może przegapiłam w pudle, a może się pozbyłam? Skleroza, jak powszechnie wiadomo, nie boli 😉

Sto lat, sto lat, Barbie! Fajnie, że jesteś 🙂

Fluff

Fluff to moje najnowsze znalezisko eBayowe. Pierwszy raz na oczy zobaczyłam, tanie było, to kupiłam 😉

Zestaw pochodzi z 1982 roku, czyli jest niewiele młodszy ode mnie. Udało mi się kupić większość jego elementów, jakkolwiek nieco wybrakowanych, wraz z główną atrakcją – kotką Fluff. Jak nazwa wskazuje, kicia w zamierzchłych czasach była flokowana. Obecnie z puszku już nic nie zostało. Mojemu egzemplarzowi brakuje także jednego z oczu. Więcej informacji o zestawie można znaleźć tu: https://barbie.fandom.com/wiki/Fluff

Bardzo mi się podoba Fluff nawet w swoim obecnym trupkowym stanie. Wygląda dość naturalnie i jest artykułowana. Na łapkach ma rzep, który zachował swoje właściwości i Fluff może z powodzeniem wspinać się po drapaku 🙂

Zdjęcia zrobiłam na szybko i przed umyciem i odświeżeniem wszystkiego. Największy problem będzie pewnie z tym brakującym oczkiem. Może Fluff dostanie przepaskę na oko jak pirat 😉

Eva Marie i teaser ;)

Niedawno się ocknęłam, że wrestlerka Eva Marie nie miała jeszcze sesji solo. Oświecenie spłynęło na mnie być może dlatego, że to imienniczka Ewy, o której dużo myślę. W Wigilię były przecież jej imieniny… Robię, co w mojej mocy, żeby się zebrać. Wiem, że Ewa by nie chciała, żebym tkwiła w przeszłości, zresztą moim ulubionym kierunkiem jest „do przodu”. Czasem tylko sił brakuje, żeby ruszyć z miejsca.

Wyciągnęłam z szafy aparat i mój mały obiektyw, żeby sprawdzić, czy może dzisiaj zadziała. Nie zawiodłam się tym razem 🙂 Komórka (a w każdym razie mój Samsung) nadaje się bardziej do focenia krajobrazów niż takich małych obiektów jak lalki. Zdecydowanie wolę aparat.

Proszę, jaka z niej siłaczka. Wcale w tym zdjęciu nie chodzi o to, że chciałam się pochwalić moim origami 😉 😛

Eva Marie to lalka z mattelowskiej serii WWE, prezentująca wrestlerki, które zdobyły szczególną popularność w ostatnich dwóch dekadach. Życiorys bohaterki tego wpisu można przeczytać na wikipedii, więc pozwolę sobie nie rozwodzić się na ten temat. Będę za to zawodzić. Wracając w niedzielę z pracy (tak, moi drodzy, służba nie drużba, znów pracowałam w święta) zobaczyłam wystawiony przed dom (czyt. na śmietnik) duży domek dla lalek. Miał trzy piętra i dobrze ponad metr wysokości, był z drewna. Do tego trochę mebelków. Płakać mi się chce, że nie mam na niego miejsca, bo bym go przytargała na plecach własnych! Poza tym, podczas sobotniej rundki po lokalnych charity shopach, znalazłam jedną z lalek Rainbow High, żarówiastozieloną, w stanie niemal kompletnym (brak butów) za 2 funty. Ale ponieważ do nich nie pałam, to nie kupiłam. Zadumałam się za to, jak ludziom wszystko łatwo przychodzi…

Podobnie jak dwie poprzednie lalki WWE, które tu swego czasu pokazałam – Becky i Alicia – także Eva Marie jest świetną modelką. Uważam ją za bardzo fotogeniczną lalkę i wciąż żałuję, że nie kupiłam ich więcej, kiedy jeszcze nie miały idiotycznych cen :/ A ponieważ z oblicza Evy Marie śmiałość i odwaga aż biją, poprosiłam ją o zapowiedzenie kolejnej nowości w mojej kolekcji 🙂 Nadchodzi wspomniany teaser!

Tak! Mam wreszcie Liccę-chan! Więcej w kolejnym wpisie albo jednym z kolejnych, zależy kiedy uda mi się znaleźć wszystko, czego do niego potrzebuję. Chciałabym porównać ją z głową Licci z Aliexpressu, a nie bardzo pamiętam, gdzie tę głowę zakopałam (pun intended 😉 ). Przy okazji posypuję własną głowę popiołem: tak, wiem, wciąż nie było obiecanego z dawien dawna posta zbiorowego o lalkach z Aliexpressu…

Mam nadzieję, że zdrowo i przyjemnie spędziliście święta! Do zobaczenia na blogach, FB i w następnym poście 🙂