Przejechałam znowu trochę kilometrów 😛 W piątek spotkałam się lalkowo z Moniką , która przyniosła na spotkanie recasty Minifee. Miałam już w ręku żywicę Eli kilka lat temu, nazwy nie pomnę, jeden z tych maluszków. Nie zaskoczyło między nami. Co innego Minifee. Okazało się, że nie są wcale takie delikatne, jak sobie wyobrażałam. Nie jest też tak łatwo je pobrudzić. W zasadzie są całkiem podobne do Delilah i można się nimi spokojnie bawić. No, to wiecie, co teraz będzie 😀

Jesteśmy różne 🙂

Minifee Celine – Monika mówi, że jest bardzo niefotogeniczna. Pozwolę się nie zgodzić 😉

Dzień wcześniej moja blada Antoinette, mało eksploatowana fotograficznie, doczekała się nowej kiecki, ale o tym kiedy indziej 🙂

Co robisz temu piesku?!

Minifee Ante

Zamieniłam peruki 😛

Śliczna Celine ❤

Nie może być lalkowego spotkania bez czegoś dziwnego na głowie 😉

Patrzcie, trzymam się za kciuk jak Miu Azone 😉

siedmiomilowy but, pasuje, jak ulał 😉

Poprzebierałam se Minifee. Monika pozwoliła. Okazało się, że aby założyć bluzę, trzeba zdjąć głowę, co jest dość prosto i mądrze rozwiązane 🙂

Antoinette, poważna z twarzy, zwykle nie ma nic przeciwko odrobinie autoironii 🙂
Zdjęcia są nie najlepszej jakości. Było zimno (dalej jest) i wietrznie (dalej wieje), więc siedziałyśmy w kawiarni, a tam, jak wiadomo, oświetlenie pozostawia wiele do życzenia. Z pustego i Saruman nie naleje 😉 Dzięki, Monika, za spotkanie, i do następnego 🙂