…na białej piersi dziewki zabłąkanej w borze.” (K. Iłłakowiczówna)
Ellowyna już chyba ze dwa lata w tym samym stroju chodzi… 😀
…na białej piersi dziewki zabłąkanej w borze.” (K. Iłłakowiczówna)
Ellowyna już chyba ze dwa lata w tym samym stroju chodzi… 😀
Zabrałam dziś lalkę w miejsce, które regularnie odwiedzam od dwóch lat – do Chwalimierza. Do tej pory miałam tam ze sobą jedynie małą, rudą Blythe LPS. To było dawno, jeszcze przed kupnem aparatu. Chwalimierz to miejsce pełne nastrojowych ruin i bujnej przyrody. Jeżdżę tam prawie co tydzień, ponieważ tam stacjonuje moja kobyłka Całka 🙂 Na którą zresztą wsiadłam mimo nadpsutej nogi. Od razu poczułam się lepiej. Ciekawa jestem, co jutro fozjoterapeutka powie 😀
Historia Chwalimierza jest dość smutna. Pod koniec XIX wieku stanął tam pałac rodziny von Kramsta. Drzewa, które dziś tworzą las, kiedyś były pałacowym parkiem. Do majątku należał również wielki folwark. Znajdowały się tam m.in. stajnie na kilkadziesiąt koni. Rodzina nie przetrwała wojennych zawieruch i zmiany ustroju. Po II wojnie światowej chłopi zaczęli rozbierać pałac na surowce, aż doszczętnie go zniszczyli…
Żadna lalka nie pasowałaby lepiej do tragicznej historii niż Parnilla Ghastly.
W tle po lewej Centka, po prawej jej córka – moja Całka ❤
Całka 🙂
Obecnie las kwitnie, zawilce powoli kończą, gdzieniegdzie pokazują się fiołki, za tydzień, dwa, powinniśmy mieć tu dywan konwalii 🙂
Enter a caption
Parnilla to lalka o iście magicznych właściwościach. Jednocześnie dokonuje pomnożenia (siebie) i redukcji (zasobów w portfelu). Nie znoszę jej… Tak jej nienawidzę, że aż musiałam sprawić sobie drugą…
A teraz trzeba obie jeszcze ubrać :O
W drugi dzień świąt pół Wrocławia przypomniało sobie, że po trzecim dniu żarcia można by wreszcie wstać od stołu i nieco poprzebierać nóżkami. Mnie również zachciało się poganiać po mieście, bo pogoda była więcej niż zachęcająca. Ewa marudziła, ale dała się wyciągnąć. W efekcie powstała taka oto sesja w promieniach zachodzącego słońca:
Powiedz aaaa
Pozostałości XVI-wiecznych ruin
Z Panoramą Racławicką w tle
Słońce coraz niżej, cienie coraz dłuższe…
Oto ona – na kamieniach, zamyślona…
…może zjadłabym melona, ale jednak chyba glona:P
O czym myślisz, moja droga? Kamienista tu podłoga 😛
Nie chciało nam się czekać, aż zapalą światełka na tej choince, a mogło być nieźle. Może innym razem.
Ellowyny wyglądają tak szykownie oczywiście głównie dzięki Ewie. Te kurtki były całkowicie jej pomysłem 🙂
Szykujecie się na wyprzedaż Mangustowa? Na pewno zakwitną maki i powieje grozą 🙂
Lalka Prudence, wymyślona przez pana Tonnera, znanego pustoszyciela kieszeni, to dobra koleżanka Ellowyne. Ponieważ ta druga cierpi na niemal nieuleczalne poczucie znudzenia, czasem trzeba ją rozruszać, np. wyciągając ją na zakupy. Prudence postanowiła przeciągnąć Ello po lumpeksach. Za sprawą jej fantazji oraz urody własnej Ellowyny, musiały się ode mnie wyprowadzić dwie poprzednie – blondynka Pale Memories i szklanooka Essential. Być może uznacie to za głupie – kupować lalkę, która jest niemal identyczna jak ta już posiadania i rezygnować dla niej z bardziej odmiennych. Mimo tego przywitajcie się z Ellowyne Prudence Dressed Me i sprawdźcie, czy potrafilibyście się oprzeć jej cyrkowemu wizerunkowi. Ja nie umiałam i, na szczęście, nie musiałam 🙂
Czy dobór wzorów i kolorów już Was powalił? Nie? No widzicie, mówiłam – urok 😉
Kolorowe loczki nie są na stałe, można nimi uszczęśliwić jakąś inną lalkę 🙂
Jedną Ello ubrała Prudence, drugą Mangusta 😀
Szał wzorów i kolorów 🙂
Różnice są, minimalne, ale jednak. Może nie widać tego wystarczająco dobrze na zdjęciach, ale My Wistful Season jest bledsza. Poza wstawianymi rzęsami i inną fryzurą więcej różnic nie ma. Mimo tego lalki wcale nie sprawiają wrażenia identycznych – oto kunszt Tonnera.
Parę miesięcy temu mąż kupił mi maszynę do szycia (promocja była). Kiedy już odstała swoje w kącie, oczekując aż skończę pracować, wyjdę z kontuzji, wrócę z konwentu itd. została rozpakowana. Uczę się szyć od Ewy, bo jak można od najlepszych, to czemu nie? Do wirtuozerii droga jeszcze długa, ale sam proces uczenia się jest przyjemny 🙂 Z jednej strony szycie nie jest takie trudne, a z drugiej bardzo. Z każdym materiałem gada się w innym języku 😉 Pierwszą modelką, jakże wdzięczną, została moja ulubiona Ellowyne Wilde My Wistful Season. Poniższe zdjęcia przedstawiają efekty mojej wspólnej pracy z Ewą:
Z lumpkowych bluzek, skrawków pozostałych z obszywania moich strojów scenicznych i wstążki powstały bluzka i spódnica. Bluzkę wykroiłam i zszyłam sama, Ewa poprawiła wszystkie niedociągnięcia. Spódnicę zaprojektowała Ewa, zrobiła większość w ramach udzielania instrukcji, a ja tylko dokończyłam. Naszyjnik zrobiłam sama, oglądając Hobbita po raz bodajże czwarty 😛 Nawiasem mówiąc, nie ma ktoś figurki Radagasta do adopcji? To mój ulubiony czarodziej 🙂
Uszycie spódnicy zajęło nam trzy godziny, ale jak coś ma być zrobione dobrze, pospiech jest niewskazany.
Gdzieś w międzyczasie doszłam do tego, że nie kręcą mnie wstawiane oczy, wolę malowane, mają więcej indywidualnego wyrazu.
Marzy mi się ładny plenerek, ale albo nie mam czasu, albo zrobię sobie krzywdę (tym razem kostka…) No cóż, póki co, pójdę jeszcze poszyć. Podobno trening czyni mistrza 😉
When there isn’t light
We gather all right here
I am a nightly owl
I close my gleaming eyes
I never will forget
The pain you made me feel
The seeds of great madness
Are growing slowly
There is a blue pressure
When sky is coming down
There is a white relief
When all we are away
Leave me standing here
I want to be alone
I want to take my place
And have my own revenge
Strój oczywiście 100% hand made by Ewa 😀
Pogoda nie dopisała na dzisiejszym spotkaniu z Ewą, Kamilą i Olą. Deszcz i słońce nie mogły się zdecydować, kto właściwie ma zająć miejsce na górze, było zatem w kratkę 😉 Na zewnątrz za zimno i za mokro przede wszystkim, a w maleńkim lokalu okropnie duszno i światło kiepskie, dlatego fotek mało. Szkoda psuć pierwsze wrażenie pięknych lalkowych kreacji.
Wczoraj siedziałam nad nową kreacją Ello, miałam w planach TAAKĄ sesję foto, a tu klops Ale przynajmniej zjadłam ulubione lody ❤
Kamila przyniosła ciemną Fash, a Ewa posmutniała na ten widok – wszyscy trafiają na tę lalkę, tylko nie ona
Na koniec On poznał kolejną Ją, uznał, że to miłość jego życia. Niestety nie chciała do niego wyjść 😥
Do następnego razu 🙂
Wiele razy lalkozbieracze udowadniali, że lalki dobrze komponują się z kwiatami i na tle przyrody. Mangustowo potwierdza autentyczność wyżej wymienionych faktów 🙂 A ponieważ owoce to też przyroda…
Taki gremlin przeprowadził się do Mangustowa od Dollbyego. Przypomnij mi ktoś, o której powinnam przestać go karmić …
Truskawka należy do owoców złożonych, wieloorzeszków (jestem po wykładzie z pastwiskowej botaniki :). Ze względu na kształt może udawać serce – takie stosunkowo łatwo komuś podrować bez szkody dla własnego zdrowia 😛
Owocnego weekendu Wam życzę 🙂
Looking at the vast world of plastic men and women.
o nauce i nie tylko - blog Pauliny Łopatniuk
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jeżeli nie wiesz co powiedzieć - powiedz stare chińskie przysłowie"
Debunking dangerous junk science found on the Internet. Non-scientist friendly!
Fighting pseudoscience and quackery with reason and evidence.
Sculptures that tip toe between the delicate and the grotesque.
The Adventures of a Porcelain Doll Named Claudia.
Print, cut, shape and tape to create fabulous outfits for a variety of dolls
Geeking out about kid stuff.
------
Playing with dolls is not just for kids.
Reviews and News From the Doll World
Go nuts for Dolls! dollsaga.ecrater.com
Blog o lalkach i kolekcjonowaniu, głównie Barbie i Integrity Toys – kolekcjonerstwo w Polsce, dawne lata, wspomnienia, moja kolekcja Barbie, Fleur, Integrity Toys i innych. | Blog about collecting dolls in Poland. Doll collector in Poland. Blog in Polish and English: bilingual English/Polish notes.
A blog about 80s Dutch fashion doll Fleur in English and Polish. Blog o holenderskiej lalce z lat 80 Fleur po angielsku i po polsku.
Blog o mojej pasji - lalkach i wszystkim, co z nimi związane.