Dzwonki :)

To miała być sesja w krokusach. Nie wyszła, bo a to pogoda, a to za dużo zajęć, a to coś tam. Będą za to dzwonki – bluebells. Wiem, że to co najmniej trzeci raz – mi to nie przeszkadza, bo uwielbiam te kwiatki 🙂 Kojarzą mi się pozytywnie: z ciepłem, nadzieją i odrodzeniem. Nie rozgaduję się, niech obrazki zrobią swoje „więcej niż 1000 słów” 😉

Zdjęcia robione lokalnie na wzgórzu Shotover i w rezerwacie C.S. Lewisa.

Za dwa funty w charity shopie…

… kupiłam Barbie Extra. Lalka zdecydowanie pamiętała lepsze dni.

Tyle zostało z jej niebieskich włosów. Była naga i obdarta z biżuterii. Do tego fabrycznie nie jest to najlepszy okaz. Jeśli się dobrze przyjrzeć, oczy i brwi nie są na tym samym poziomie. Do tego dziurki w uszach zostały wybite poniżej płatków – w policzkach. Znajdowałam bardziej zmasakrowane lalki, to fakt, ale widok i tak był smutny. Razem z lalką kupiłam używany zestaw do szydełkowania – głównie dlatego, że zawierał małe motki kolorowych włóczek. I tak, ziarnko do ziarnka, zebrało się na reroot.

Najpierw łebek został zanurzony w gorącej wodzie, żeby łatwiej było go zdjąć (i możliwie bez uszkodzeń).

Oczyszczenie skalpu, który, jak widać, z jakiegoś tajemniczego powodu został pomalowany na brąz pod niebieskim włosiem, zajęło aż pół horroru. Lalka nie miała hektolitrów kleju na gorąco w głowie, jak to jeszcze do niedawna bywało. Przy okazji można ocenić, jak rzadko rootowane są włosy na środku głowy, nic dziwnego, że powstają prześwity. Jakieś dwa horrory później wszystko było gotowe – od czubka głowy po buty 🙂 I tak powstała lalka roboczo nazwana Bex (skrót od Barbie Extra) 🙂

Kolczyki, które idealnie pasują rozmiarem (nawiasem mówiąc, podczas oczyszczania resztek włosów ze środka głowy wypadły połamane kotwiczki od oryginalnych kolczyków…) przyszły z Chin razem z Pennyłajzą. Sukienka uszyta jest ze śpioszków kupionych dawno temu w jednym z wrocławskich SH, a pończochy z damskiej podkolanówki.

Lalka jest płaskostopa, mimo tego nie sądziłam, że będzie problem ze znalezieniem dla niej butów. Część płaskiego obuwia dla barbiowatych wchodzi, ale nie na pończochę. Bex dostała zatem drugą parę trampek, które leżakowały u mnie chyba z pięć lat zupełnie bezpańskie. aż tu nagle w ciągu dwóch tygodni znalazły nowe właścicielki 🙂

Lalka jest ładna mimo wad fabrycznych i nawet jakoś znoszę rozmiar jej brwi. Do tego jestem całkiem zadowolona z rerootu i całości ogólnie. Dawanie drugiego życia przedmiotom potrafi być bardzo satysfakcjonujące, tak samo jak przywracanie chorych do zdrowia 🙂

🙂

Stworzeni dla siebie

Kupiłam Barbie Extra – od początku podobało mi się jej ubranko (moja Diana miała sukienkę z takiego różowego plastiku ❤ , a chmurki są takie kawaii ^^, no i te rajty to strzał w dziesiątkę!), kolor ciałka wydawał się jaśniejszy niż u standardowej Baśki, a do tego została przeceniona o połowę. W pierwotnym zamyśle ciałko miało posłużyć głowie Licci, która lico ma dość okrągłe i mogłaby dobrze pasować do tych gabarytów. Z całego zestawu tylko ten biały pies z za długą grzywką mi się nie podoba, taki klunkier z plastiku. Mam nadzieję, że jest chociaż recyklingowalny. Razem z lalką zamówiłam V z prestiżowej edycji BTS, bo również objawił się za niewielkie pieniądze na lokalnym Amazonie. Ponieważ obie lalki prezentują podobną obfitość i przesadę stylu, postanowiłam zrobić im wspólną sesję przed dekapitacją panny. Szykujcie się zatem na spam zdjęciowy 🙂

Chodź, założę Ci czapeczkę
TADAM!
Farbowana Roszpunka usidliła mnieee, pośpiewam o tym seee…
Kto widzi, co zrobił? 😉
Dobra, koniec tego lansu w czapce, oddawaj.

Trzeba przyznać, że chudzinka z niego (głowa wydaje się nieproporcjonalnie duża), zwłaszcza przy niej – nie ujmując nikomu, bo ciałko curvy bardzo mi się podoba. Lalka sama w sobie, o dziwo, też… i teraz nie wiem, co będzie z głową Licci… Jak ja mam ich rozdzielić, kiedy tak bardzo się kochają???