Odwaliło mi w tym lockdownie…
Zachciało mi się Dala, a ja przecież nie lubię dyniogłowych… Rety, rety, co to będzie dalej? Poppy Parker? 😛
Miałam już Little Dal, Taeyanga i Tangkou. Wszystkie poszły w ludzi, chociaż ta pierwsza głównie z powodu denerwującego obitsu, ten drugi również głównie przez ciałko, a Tangkou właśnie ze względu na dyńkowaty łeb, który utrudniał upozowanie jej do zdjęć. Sprawienie sobie kolejnego Dala, tym razem pełnowymiarowego, to superpomysł w tych okolicznościach…
Z drugiej jednak strony podobno nie da się dwa razy wejść do rej samej rzeki. Może tym razem będzie inaczej. Poza tym prestiż kolekcji trzeba podnosić, nie? 😛 Chociaż w sumie nie wiem, czy Dal też działa na niego dodatnio, czy tylko Pullip 😉
Dal Fiori wypatrzyłam na eBayu. Stan NRFB. Z informacji znalezionych w necie wynika, że ten model utknął w swoim pudle na długie 14 lat. Ponieważ to w sumie już pewien rarytas kolekcjonerski, potrafią wołać za nią ponad pięćset dolarów. Ja zapłaciłam ułamek tej ceny. Pullipy i Dale były bardzo popularne, kiedy zaczynałam swoją przygodę z lalkowaniem prawie 9 lat temu. Z czasem jakoś o nich ucichło. Kupić je teraz już nie tak łatwo, a ich ceny są znacznie bardziej kosmiczne niż mogę znieść. Jak widać na załączonym obrazku, natychmiast umniejszyłam wartość kolekcjonerską lalki i wydłubałam ją z pudełka.
Pudełka od produktów Jun Planning nie poddają się łatwo. Kiedy w końcu udało mi się wyszarpać kartonik z przyczepioną lalką, stanęły mi przed oczami przeszłe zmagania z rozpdełkowywaniem J-doll. „W mordę”, pomyślałam. „To przecież ten sam producent, łatwo nie będzie. To może kiedy indziej.” I schowałam całość z powrotem do pudełka tylko po to, by za chwilę znów je wyjąć, tym razem uzbrojona w nożyczki i nożyk modelarski. Koniec końców aktu destrukcji stanu NRFB dokonałam palcami. Wydaje mi się (albo pamięć już nie ta, w końcu czterdziestka przekroczona parę miechów temu 😛 ), że J-doll było trudniej wyłuskać z zabezpieczeń. Obie lalki są tak samo zabezpieczone przed ewentualnym odbarwieniem plastiku – pod ubrankiem znajduje się folia.
Ujęła mnie ta malutka laleczka, która wydaje się być miniaturką Dal Fiori. Jak na takie maleństwo jest całkiem porządnie uszyta. Wszystkie dodatki są wykonane dokładnie i dość miłe dla oka. Ubranko obu przypomina mi trochę kreację mojej Mackie Tokyo Pop z dość oczywistych względów.
Prawdopodobnie zrobiłam błąd rozczesując loki, ponieważ lalka bardzo niekoniecznie wygląda tak, jak na zdjęciu promo. Ma łeb jak sklep, nie da się zaprzeczyć, a ciałko jest drobniejsze niż się spodziewałam, tzn. mniejsze nawet od Tangkou. To w ogóle chyba pierwszy Dal (poza tamtą małą na kluskowatym obitsu) jakiego widzę na żywo. Oczy się nie zamykają, ale można je przesuwać za pomocą małej dźwigni pod włosami w prawo i w lewo.
Ta mała lalka lalki trochę mnie prowokuje, żeby sprawdzić, jak mnie by wyszło zrobienie takiej. Może Fiori założy kolekcję?
Na koniec małe porównanie:

Swego czasu napisałam – a w każdym razie wydaje mi się, że wyartykułowałam to na tym blogu – że twarz mojej pierwszej laleczki z Aliexpressu przypomina mi Dal. Teraz można zobaczyć, na ile to skojarzenie było trafne. Dal na pewno ma szerszą twarz – o proporcjach raczej nie muszę wspominać. Nosy obu lalek są wąskie i dość zadarte, obie także mają pełniejszą dolną wargę, co nadaje ich buźkom lekko obrażonego i/lub smutnego wyrazu. Kiedyś „foch” był zresztą popularnym określeniem Dal.
Jak widać, chińskie siwe dziecko ubrane jest do pogody. Czeka na śnieg i chyba się nie doczeka, a chciała się zaprezentować w kilku nowych uszytkach. Możliwe, że znajdę czas na spacerek z nią całkiem niedługo, z powodu nowych obostrzeń mamy kończyć pracę jak najszybciej. Do zobaczenia zatem!