Za dwa funty w charity shopie…

… kupiłam Barbie Extra. Lalka zdecydowanie pamiętała lepsze dni.

Tyle zostało z jej niebieskich włosów. Była naga i obdarta z biżuterii. Do tego fabrycznie nie jest to najlepszy okaz. Jeśli się dobrze przyjrzeć, oczy i brwi nie są na tym samym poziomie. Do tego dziurki w uszach zostały wybite poniżej płatków – w policzkach. Znajdowałam bardziej zmasakrowane lalki, to fakt, ale widok i tak był smutny. Razem z lalką kupiłam używany zestaw do szydełkowania – głównie dlatego, że zawierał małe motki kolorowych włóczek. I tak, ziarnko do ziarnka, zebrało się na reroot.

Najpierw łebek został zanurzony w gorącej wodzie, żeby łatwiej było go zdjąć (i możliwie bez uszkodzeń).

Oczyszczenie skalpu, który, jak widać, z jakiegoś tajemniczego powodu został pomalowany na brąz pod niebieskim włosiem, zajęło aż pół horroru. Lalka nie miała hektolitrów kleju na gorąco w głowie, jak to jeszcze do niedawna bywało. Przy okazji można ocenić, jak rzadko rootowane są włosy na środku głowy, nic dziwnego, że powstają prześwity. Jakieś dwa horrory później wszystko było gotowe – od czubka głowy po buty 🙂 I tak powstała lalka roboczo nazwana Bex (skrót od Barbie Extra) 🙂

Kolczyki, które idealnie pasują rozmiarem (nawiasem mówiąc, podczas oczyszczania resztek włosów ze środka głowy wypadły połamane kotwiczki od oryginalnych kolczyków…) przyszły z Chin razem z Pennyłajzą. Sukienka uszyta jest ze śpioszków kupionych dawno temu w jednym z wrocławskich SH, a pończochy z damskiej podkolanówki.

Lalka jest płaskostopa, mimo tego nie sądziłam, że będzie problem ze znalezieniem dla niej butów. Część płaskiego obuwia dla barbiowatych wchodzi, ale nie na pończochę. Bex dostała zatem drugą parę trampek, które leżakowały u mnie chyba z pięć lat zupełnie bezpańskie. aż tu nagle w ciągu dwóch tygodni znalazły nowe właścicielki 🙂

Lalka jest ładna mimo wad fabrycznych i nawet jakoś znoszę rozmiar jej brwi. Do tego jestem całkiem zadowolona z rerootu i całości ogólnie. Dawanie drugiego życia przedmiotom potrafi być bardzo satysfakcjonujące, tak samo jak przywracanie chorych do zdrowia 🙂

🙂

Suki – Shibajuku Dolls wave 2

Zdarzyło Wam się kiedyś zobaczyć w nowym świetle lalkę, do której nie byliście przekonani? U mnie to się stało w minionym tygodniu. Wyciągnęłam z szafy Suki, którą kupiłam ładny kawałek czasu temu, z myślą o dekapitacji. „Skoro i tak ma stracić głowę, mogę najpierw trochę po niej pobazgrać” – pomyślałam. W ruch poszły zmywacz do paznokci oraz akrylowy mazak w kolorze srebrnym. Zmiana dosłownie dwóch detali (diabeł tkwi w szczegółach, czyż nie?) sprawiła, że plan skrócenia lalki o głowę został odwołany. Zamiast zostać dawczynią ciałka, Suki otrzymała nowe ciuszki oraz wreszcie zajęła stałe miejsce w mojej kolekcji 🙂

Zmienione detale to makijaż i kolor ust. Zmazałam dolną kreskę i rzęsy, kąciki oczu i usta pomalowałam na srebrno. Tyle wystarczyło, by nieco zmniejszyć wytrzeszcz jej oczu i odrobinę powiększyć usta.

Sukienkę uszyłam z kawałka chińskiego materiału, który kiedyś kupiłam w pakiecie na Aliexpressie. Cały czas odkrywam możliwości sztywnych tkanin (bo do tej pory raczej widziałam jedynie ich ograniczenia) i całkiem jestem zadowolona z tej sukienki. Jej skrojenie i uszycie zajęło mi dwa horrory, na trzecim szyłam pończochy i wciskałam satynową wstążkę w miejsce sznurówek w trampkach. Trampki kupiła swego czasu Ewa [*].

Wygląda na to, że Dal Fiori będzie musiała poczekać na przeszczep – albo o nim w ogóle zapomnieć 😛

Bodźcem do zajęcia się Suki była muzyka mojego przypadkowego odkrycia z Youtube – Satin Puppets. Dwie mroczno-słodkie, drobne dziewuszki z dużymi oczami potrafią zrobić klimat 🙂 Polecam!

Wszystkiego najlepszego, Barbie!

Wczoraj – 9 marca 2023 – minęło 64 lata od ukazania się pierwszej Barbie na rynku zabawkarskim. Pierwowzorem lalki była niemiecka Bild Lilli, do której prawa wykupiła firma Mattel, żeby pozbyć się konkurencji. O tym, że trafili w dziesiątkę, nie trzeba nikogo przekonywać. Z czasem Barbie stała się poniekąd produktem totalnym oraz ważnym elementem kultury – lalka odzwierciedla nie tylko trendy modowe swoich czasów, ale także prądy intelektualne, czym czasem wzbudza kontrowersje. Z okazji sześćdziesiątych czwartych urodzin Barbie wygrzebałam z pudła egzemplarze, które dla mnie są kwintesencją barbiowości, czyli Superstary 🙂

Barbie United Colours of Benetton 1989
Hawaiian Fun Barbie 1990
Barbie Totally Hair 1992
Sun Sensation Barbie 1991
Barbie Glitter Hair 1993

Wydawało mi się, że mam jeszcze jedną – może przegapiłam w pudle, a może się pozbyłam? Skleroza, jak powszechnie wiadomo, nie boli 😉

Sto lat, sto lat, Barbie! Fajnie, że jesteś 🙂

Fluff

Fluff to moje najnowsze znalezisko eBayowe. Pierwszy raz na oczy zobaczyłam, tanie było, to kupiłam 😉

Zestaw pochodzi z 1982 roku, czyli jest niewiele młodszy ode mnie. Udało mi się kupić większość jego elementów, jakkolwiek nieco wybrakowanych, wraz z główną atrakcją – kotką Fluff. Jak nazwa wskazuje, kicia w zamierzchłych czasach była flokowana. Obecnie z puszku już nic nie zostało. Mojemu egzemplarzowi brakuje także jednego z oczu. Więcej informacji o zestawie można znaleźć tu: https://barbie.fandom.com/wiki/Fluff

Bardzo mi się podoba Fluff nawet w swoim obecnym trupkowym stanie. Wygląda dość naturalnie i jest artykułowana. Na łapkach ma rzep, który zachował swoje właściwości i Fluff może z powodzeniem wspinać się po drapaku 🙂

Zdjęcia zrobiłam na szybko i przed umyciem i odświeżeniem wszystkiego. Największy problem będzie pewnie z tym brakującym oczkiem. Może Fluff dostanie przepaskę na oko jak pirat 😉

Licca-chan i… Licca-chan :)

Oto obiecany post o japońskiej Barbie oraz coś, czego nie obiecywałam – lalki są dwie 🙂

Różowowłosą już widzieliście w towarzystwie Evy Marie. To oryginalna Licca Merry Go Round. Druga lalka to składak – głowę kupiłam dawno temu na Aliexpress, a ciałko kilka tygodni temu na eBayu (chociaż pewnie i ono pochodzi z Ali). Oryginalna Licca-chan nie ma żadnych sygnatur, zatem nie udało mi się ustalić na 100%, czy głowa z Ali to podróbka. Jeśli tak, to wyjątkowo dobrej jakości.

Malunek twarzy u obu lalek jest identyczny co do najmniejszego detalu. Usta mają ten sam odcień perłowego różu. Włosy są najprawdopodobniej z tego samego tworzywa, dość gęsto rootowane. Obie miały grzywki zabezpieczone opaską z folii. Merry Go Round ma kolczyki, a Ali ma je gdzie wetknąć 😉

Żadne z dwóch ciałek nie jest dokładnie dobrane odcieniem do twarzy. Trudno powiedzieć, z jakiego powodu, być może głowy są odlewane z nieco innego tworzywa. Głowa Merry Go Round trzyma się lepiej, Ali jest trochę luźna. Nogi i ręce obu lalek można zgiąć i na tym kończy się szał artykulacji.

Ubranko Merry Go Round jest oryginalne, dla składaczka uszyłam prostą sukienkę z chińskich materiałów. Ciałka lalek są dość drobne, więc ubranka Barbie będą na nie za duże, podobnie jak w przypadku Azone. Licca-chan ma płaskie stópki i nieco szersze niż u Barbie, zatem nie wszystkie buty da się na nie założyć – kolejne podobieństwo do Azonek.

Sukienka to żadne wielkie dzieło. Wydaje mi się, że wzorki robią jednak dobrą robotę, a kolorystyka pasuje do lalki.

Podsumowując, jestem zadowolona z obu lalek i cieszę się, że Licca-chan trafiła wreszcie do mojej kolekcji. Czy kupię ich więcej, nie wiem. Te dwie na pewno zagoszczą na blogu jeszcze nie raz 🙂

Akcesoria Glitter Girls

Na lalki Glitter Girls trafiłam przypadkiem na Amazonie, szukając Barbie Looks #16, która wpadła mi w oko na fejsbuku. Lale można pooglądać na ich stronie internetowej: https://myglittergirls.com/ Same lalki nie są szczególnie w moim typie, ale spodobały mi się ich akcesoria i zestawy ubranek oraz niewygórowane ceny tychże 🙂

Zaryzykowałam akcesoria śniadaniowe i zestaw bluzka + spódniczka + buty. 14 cali to niewiele mniej niż 16, postanowiłam wypróbować, czy asortyment GG nada się na któreś z moich większych lalek.

Proporcje akcesoriów nie są idealne, ale lepsze niż zestawu sushi, który pokazywałam około rok temu. Do tego przedmioty są starannie wykonane, nic nie odpada i nie odstaje. W rękach Kaoru (czyli recastu Coco Luts) prezentują się tak:

Ubranko pasuje lepiej niż się spodziewałam i jest starannie uszyte. Bluzka ma rzep na plecach, zapewne po to, by ułatwić małym rączkom przebieranie lalek. Spódniczka jest bardzo krótka, ale jakoś to przeżyję 😉 Z butami jest nieco gorzej – jeden wszedł bez problemu, drugi nie chciał, co widać na zdjęciu. Prawdopodobnie wcisnęłabym go na jej stopę, gdybym rozgrzała lekko tworzywo. Serduszka na butach różnią się odcieniem, co mi akurat nie przeszkadza. Drugą lalką, która przymierzyła strój, jest Delilah. Przy okazji założyła też perukę, którą do tej pory miała na głowie tylko Celine.

Bluzka i spódniczka leżą całkiem dobrze na Delilah, mimo że różni się figurą, a zwłaszcza rozmiarem biustu, od Kaoru. Buty za to zdecydowanie się na nią nie nadają – w każdym razie nie ten fason.

Podsumowując, jestem mile zaskoczona zakupami i niewykluczone, że kupię więcej ubranek GG 🙂 Szczególnie kuszą mnie zestawy z wrotkami i kaloszkami. Dzisiejszy wpis to taka informacja na szybko, w kolejnym pokażę wreszcie zapowiedzianą teaserem Liccę. Będzie też niespodzianka 🙂

A na koniec popatrzcie jeszcze raz na tę perukę 😉

Delilah na spacerze

W drugi dzień Nowego Roku pogoda była na tyle sprzyjająca, że wybraliśmy się na pobliskie wzgórze – Shotover. Byłam tam już z lalkami, tym razem zabrałam ze sobą Delilah, do tego w nowym (w sensie: dotąd niepokazanym) stroju.

Sukienka i czapka zostały uszyte z jednego z moich ulubionych t-shirtów, który w końcu zaczął rozpadać się ze starości, używałam go intensywnie dobrą dekadę. O dziwo, nadruk pozostał w miarę niewzruszony. Sweter to oczywiście dzieło Ewy ❤

Czapkę uszyłam na oko i widać tego opłakany efekt – peruka się nie mieści pod spód. Torebka to coś, co zazwyczaj ignoruję, ale został mi kawałek nadruku, który był zdecydowanie za mały, żeby uszyć z niego czapkę (w każdym razie dla Delilah). Do tego naoglądałam się filmików o tym, co można zrobić ze starych t-shitów. Szczególnie spodobał mi się pomysł, żeby pasma pociętej koszulki wykorzystać jako włóczkę. Tak powstał pasek do torebki spleciony w warkoczyk.

Jak widać, Delilah wciąż nie doczekała się nowych rzęs. Poza tym chyba wrócę do jej stockowych oczu – tym razem dokładnie wiem, gdzie je schowałam 🙂

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, moi mili, zdrowia, spokoju i zadowolenia z życia :*

Eva Marie i teaser ;)

Niedawno się ocknęłam, że wrestlerka Eva Marie nie miała jeszcze sesji solo. Oświecenie spłynęło na mnie być może dlatego, że to imienniczka Ewy, o której dużo myślę. W Wigilię były przecież jej imieniny… Robię, co w mojej mocy, żeby się zebrać. Wiem, że Ewa by nie chciała, żebym tkwiła w przeszłości, zresztą moim ulubionym kierunkiem jest „do przodu”. Czasem tylko sił brakuje, żeby ruszyć z miejsca.

Wyciągnęłam z szafy aparat i mój mały obiektyw, żeby sprawdzić, czy może dzisiaj zadziała. Nie zawiodłam się tym razem 🙂 Komórka (a w każdym razie mój Samsung) nadaje się bardziej do focenia krajobrazów niż takich małych obiektów jak lalki. Zdecydowanie wolę aparat.

Proszę, jaka z niej siłaczka. Wcale w tym zdjęciu nie chodzi o to, że chciałam się pochwalić moim origami 😉 😛

Eva Marie to lalka z mattelowskiej serii WWE, prezentująca wrestlerki, które zdobyły szczególną popularność w ostatnich dwóch dekadach. Życiorys bohaterki tego wpisu można przeczytać na wikipedii, więc pozwolę sobie nie rozwodzić się na ten temat. Będę za to zawodzić. Wracając w niedzielę z pracy (tak, moi drodzy, służba nie drużba, znów pracowałam w święta) zobaczyłam wystawiony przed dom (czyt. na śmietnik) duży domek dla lalek. Miał trzy piętra i dobrze ponad metr wysokości, był z drewna. Do tego trochę mebelków. Płakać mi się chce, że nie mam na niego miejsca, bo bym go przytargała na plecach własnych! Poza tym, podczas sobotniej rundki po lokalnych charity shopach, znalazłam jedną z lalek Rainbow High, żarówiastozieloną, w stanie niemal kompletnym (brak butów) za 2 funty. Ale ponieważ do nich nie pałam, to nie kupiłam. Zadumałam się za to, jak ludziom wszystko łatwo przychodzi…

Podobnie jak dwie poprzednie lalki WWE, które tu swego czasu pokazałam – Becky i Alicia – także Eva Marie jest świetną modelką. Uważam ją za bardzo fotogeniczną lalkę i wciąż żałuję, że nie kupiłam ich więcej, kiedy jeszcze nie miały idiotycznych cen :/ A ponieważ z oblicza Evy Marie śmiałość i odwaga aż biją, poprosiłam ją o zapowiedzenie kolejnej nowości w mojej kolekcji 🙂 Nadchodzi wspomniany teaser!

Tak! Mam wreszcie Liccę-chan! Więcej w kolejnym wpisie albo jednym z kolejnych, zależy kiedy uda mi się znaleźć wszystko, czego do niego potrzebuję. Chciałabym porównać ją z głową Licci z Aliexpressu, a nie bardzo pamiętam, gdzie tę głowę zakopałam (pun intended 😉 ). Przy okazji posypuję własną głowę popiołem: tak, wiem, wciąż nie było obiecanego z dawien dawna posta zbiorowego o lalkach z Aliexpressu…

Mam nadzieję, że zdrowo i przyjemnie spędziliście święta! Do zobaczenia na blogach, FB i w następnym poście 🙂

Wesołych Świąt!

Kochani Czytelnicy,

z okazji świąt – bez względu na to, co obchodzicie i czy w ogóle – życzę Wam spokoju, zdrowia i odpoczynku 🙂

Dziękuję, że ciągle tu zaglądacie. Świętujcie i do zobaczenia w następnym poście 🙂

The Tonners

Kolejny miesiąc zleciał bez lalkowania. Nie planowałam tego. Mam dużo na głowie obecnie, a zabranie się za lalki ciągle jest trudne. Korzystając z tego, że siedzę w domu chora – jakkolwiek to brzmi – wyprułam z szafy 64-litrowe pudło z lalkami, a z niego Tonnerki.

Zdjęcia zrobiłam i edytowałam telefonem, korzystając z różnych dostępnych tam opcji. Jak się podobają? Na więcej dziś nie było mnie stać…