The Tonners

Kolejny miesiąc zleciał bez lalkowania. Nie planowałam tego. Mam dużo na głowie obecnie, a zabranie się za lalki ciągle jest trudne. Korzystając z tego, że siedzę w domu chora – jakkolwiek to brzmi – wyprułam z szafy 64-litrowe pudło z lalkami, a z niego Tonnerki.

Zdjęcia zrobiłam i edytowałam telefonem, korzystając z różnych dostępnych tam opcji. Jak się podobają? Na więcej dziś nie było mnie stać…

Spirit of Yule – wpis świąteczny

Niech Wam czas mija przyjemnie, z dala od trosk i sporów, cokolwiek świętujecie lub nie świętujecie 🙂 :*

Główną bohaterką świątecznego wpisu została Stella – moja najbardziej rozsypująca się lalka, a mimo to jedna z bezwzględnie ulubionych. Stoi o własnych nogach, bo urwaną w stawie kończynę udało mi się w miarę bezboleśnie wcisnąć z powrotem na miejsce. Uff!

Z natury swej plastikowej czerwono-zielona Stella stała się pierwszą kandydatką do roli ducha przesilenia zimowego. Do całości brakuje mi tylko gałązki ostrokrzewu z czerwonymi owocami, wówczas byłoby so very British 😉 Całkiem sporo tego tu rośnie, jak i innych zimozielonych roślin, ale tak jakoś głupio zrywać coś z cudzego ogródka, nawet jeśli sterczy za płot…

Strój uszyłam z resztek koronkowej bluzki, która posłużyła już do stworzenia kilku innych lalkowych ubranek (w tym świątecznych sukienek Azonek z zeszłego roku) oraz pozostałości jednej z moich koszulek. Muszę sobie przyznać, że obszywanie Tonnerkowych kształtów idzie mi coraz lepiej, podobnie jak wszywanie rękawów.

Wzgardzona świąteczna zabawka dla kotów…
…jednak na coś się przydała – złapał się jakiś =^.^=

Stella znalazła pod choinką kotka 😉 A Wy?

Jeszcze raz miłego świętowania i do zobaczenia na blogach!

Wpół do tragedii

Mieszkam i pracuję w chyba najbardziej klimatycznej, pomijając centrum, dzielnicy Oxfordu – Headington. Szczególnie śliczna jest jej starsza część, którą odkryłam dosłownie parę dni temu. Od razu zatargałam tam lalkę, ale… moje plany zostały pokrzyżowane przez pewien splot okoliczności…

Powyższe zdjęcie jest ostatnim, na którym Stella ma obie nogi. Niestety. Obecnie prawa noga kończy się pustym stawem kolanowym. Wciąż ją mam, naprawiać jeszcze nie próbowałam, ale już widać, że jeden z bolców został złamany, więc jeśli w ogóle uda mi się zainstalować nogę z powrotem na kikucie, pewnie będzie luźna. Nie dość, że Stella została zmasakrowana od strony głowy, kiedy zachciało mi się zamiany ciałek kilka lat temu, to teraz jeszcze została kaleką 😦

Lalkę miałam w plecaku razem z paroma rzeczami, które zwykle w nim noszę, a także aparatem fotograficznym. Ponieważ fizjologia ludzka rządzi się twardymi prawami, po kawie w Macu musiałam iść do toalety. Powiesiłam plecak na haku na drzwiach, ale… spadł. Coś w środku trzasnęło donośnie. Stawiałam na aparat lub telefon i trochę się zestresowałam przed zajrzeniem do środka. Chociaż grawitacja brutalnie obeszła się z plecakiem, oba sprzęty przeżyły. Wyjęłam lalkę i cóż – zapowietrzyłam się na widok beznogiej. Do tego, kiedy nią potrząsnąć, w środku coś ewidentnie lata, bo lalka zaczęła grzechotać (tak, jestem pewna, że nie zalągł się w niej potajemnie grzechotnik – za zimno na to w UK 😛 )

Mimo że kaleka, Stella nadal NIE JEST na sprzedaż – bez głupich pomysłów proszę 😉 Ja i tak przeważnie robię zdjęcia portretowe. Kto wie, może na tym kikucie da się zainstalować jakąś fajną protezę? Gdybym to ja mogła dostać w swoje ręce drukarkę 3D…

Stella ubrana jest w sukienkę wymyśloną przeze mnie, a uszytą przez Ewę oraz buty produkcji Ewy. Kolczyki produkcji mojej (kiedyś nosiła je Delilah). Z lektury Ani z Zielonego Wzgórza pamiętam coś tam, że rude nie powinny nosić niebieskiego. Że niby kontrast za duży, czy coś? Jak dla mnie gra i buczy 😉

A to już pierwsze zdjęcie beznogiej. Gdybym nic nie powiedziała, nikt by nawet nie przypuszczał, prawda?

Ten kwiatek, a właściwie jego pozostałość, nosi nazwę lords and ladies (między innymi, są jeszcze inne warianty), w Polsce mówi się na to obrazek plamisty i podobno jest tam rzadki.

Jak widać, życie nie jest sprawiedliwe nawet dla lalek. Taka Licca na przykład może sobie mieć trzy nogi, a Stella ma tylko półtora… 😉

Portret kobiety z liściem

Dzisiaj jestem zadowolona ze zdjęć 🙂

st1st2

Chciałam inaczej, ale co ja poradzę, że rude najlepiej komponują się z jesienią…

st3st4

Spódnica i sweter by Ewa, korale by me, buty z eBaya, rajty od Delilah, a czapka ze smoothie. Tak, z Innocent smoothie, które kupuję czasem w zestawie z kanapkami i małymi chipsami, a które zimą bierze udział w akcji charytatywnej wspierającej starszych ludzi. W lodówce stoją butelki w różnych czapkach, kiedy się taką kupi, część kosztu napoju zostaje przekazana na cele charytatywne. Czapki są ręcznie robione przez wolontariuszy. Czasem się nastoję przy lodówce, bo trudno się zdecydować, która czapka ładniejsza. Rozmiar czapek, jak widać, niemal idealnie Tonnerkowy 🙂

st5st6st7

Pogoda dziś nie najgorsza, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że północna Anglia stoi pod wodą po ostatnich deszczach. Miałam dziś się uczciwie uczyć od rana (szefowa kazała iść na kurs, to poszłam), ale kiedy wyszłam po chleb, razem z jesiennym powietrzem wciągnęłam wenę na lalkowe zdjęcia 😉

st8st9

A niebo podarowało trochę słońca 🙂

Miłego weekendu wszystkim!

Stella sierpniowa

stellastella1

„I think of love and let it pass. It feels like fire but it won’t last.”

stella2stella3

„So when you let me in

You let me justify my own reward

You put your hands on me

And I learn the words I didn’t know before”

stella4stella5

„Let’s stay here for a while
Is something gonna happen today?”

stella6stella7stella8

„All the moments when I lose myself”

cytaty by Katatonia, zdjęcia by Mangusta, Stella, body i rajty by Robert Tonner, spódnica by Ewa, okulary by nie wiem

Czy ktoś mnie poratuje poradą co do włosów? Loki zaczynają się mechacić, jak widać :/

Kto widzi pszczółkę? 🙂

Gdyby lalka była człowiekiem, czyli jak Cię widzi AI, tak Cię odtwarza ;)

Facebook podrzucił mi ciekawostkę w postaci strony AI Portraits, gdzie sztuczna inteligencja odtwarza jak najdokładniejszą kopię wczytanego zdjęcia. Nie byłabym sobą, gdybym nie sprawdziła innych możliwości tej strony. Jeśli AI wykryje na zdjęciu twarz, „odmaluje” ją wg możliwości swojego algorytmu. Tak widzi kilka moich lalek:

Jak ocenianie wysiłki AI?

Kontrasty – 8 portretów Stelli

Na początek prośba: kilka osób trzyma przedmioty z wyprzedaży na holdzie, proszę o jasny komunikat, czy dalej to chcecie. Może być na maila.

Tonnerki, jak wiadomo, mają dostojność wymalowaną na twarzach. Jednak we wiośnianym słoneczku nawet one potrafią nieco się wyluzować. Popatrzcie na Stellę – ta nie dość, że ofiara przeszczepu, to jeszcze ubarwiona specyficznie i od gamy zielono-niebieskiej teoretycznie za mocno odstaje (całe szczęście, o gustach się nie dyskutuje 😉 – tu wydaje się wręcz uśmiechać.

stellastella1stella2stella3

stella4

Pod narzędziem stoję, wcale się nie boję, gdybym chwastem była, już bym nie żyła ;P

stella5

Za scenerię powyższych zdjęć robiła działka mojej mamy. Stella miała tam już fotki kawałek czasu temu na jesieni. Poniższe kwitnące mirabelki to już roślinność podbalkonowa.

stella6stella7

Na koniec powiem szczerze, że trochę się tu Was mało zrobiło. Wiem, że przez kawał czasu blog stał zaniedbany, ale jednak i tak jakoś przykro…

Stella Bellissima

Jedna z nielicznych rudych lalek w moim zbiorze – tak, ta naprawdę JEST ruda 🙂 Nie fascynuje mnie szczególnie ten kolor włosów, w Stelli spodobał mi się przede wszystkim wyraz twarzy. Zgodnie z pierwotnym zamysłem producenta lalka ta przedstawiała postać Poison Ivy z uniwersum Batmana, nie bardzo zatem mogła mieć inny kolor włosów.

Gdyby Stella była XIX-wieczną mieszkanką Londynu, zapewne z powodzeniem mogłaby wpaść w oko jakiemuś prerafaelicie – pasuje do klimatu ich obrazów pod każdym względem. Co prawda, być modelką artysty w tamtym okresie było zajęciem co najmniej kontrowersyjnym pod względem obyczajowym, ale też postęp (w dowolnej dziedzinie) może dokonać się tylko wtedy, jeśli ktoś odważy się wyjść przed szereg.

stella_tonnerstella_tonner1

rosetti

Na przykład taka Beata Beatrix Rosettiego mogłaby powstać z inspiracji panną Stellą.

Głównym bohaterem tego postu miał tak naprawdę być uszytek, który Stella ma na sobie, a którego nie udało się sfotografować porządnie w niedzielę. Dzisiaj za aparat mogłam wziąć się dopiero po pracy, a że przed tym zachciało mi się jeszcze gotować, pora zrobiła się dość późna. Światło zachodzącego słońca bardziej pasowało mi do portretów. Jakoś się muszę wytłumaczyć z faktu, że lalka mną rządzi, nie? 😉

stella_tonner3

W każdym razie sukienkę uszyłam w ręku z bluzki kupionej w SH, bo gdzieżby indziej? 😉 Pewien obmyślony po drodze patent nie do końca zdał egzamin, dlatego na dekolcie znajduje się czarna wstawka. Jestem zadowolona z całości, myślę, że jak na taką małą ilość czasu, jaką mogę poświęcić szyciu, wygląda całkiem znośnie 🙂

stella_tonner4

Widoczne na zdjęciach pęknięcia na szyi to pozostałości po zamianie ciałek. Nie wiem, jak ludzie to robią – bo przecież robią – ale to naprawdę wyższa szkoła lalkowej dekapitacji :/

stella_tonner2

Mam nadzieję poszyć również w ten weekend, chociaż niekoniecznie dla Tonnerki. Miłego weekendu wszystkim! :*

 

Wrocław różnorodnością stoi :)

Udała nam się powtórka z lalkowego spotkania. Tym razem było nas 4 – ja, Ewa, Kalina i Ola. Mimo upalnego dnia siedziałyśmy w kawiarni, bo tropikalna pogoda ściągnęła prawdziwą nawałnicę – wiało i lało, zrobiło się ciemno. Żadnym lalkom ani lalkowiczkom nie stała się jednak krzywda.

sl

Jak to było? Nie karmić, nie moczyć?

sl1

Wypuściłam z pudła moją kochaną Skipper, bo rzadko świat poza nim oglądają jej namalowane oczy. Przy okazji dobrze się zgrała z Petrą Kaliny, reprezentantką tej samej epoki, która mnie zauroczyła wielce.

sl2

Kalina przywiozła ze sobą Barbie Enchanted Evening, tę oryginalną, nie repro.

sl3

Billy the Puppet prezentował się z jak najlepszej strony 😉

sl4

Nie obczaiłam stawów Momoko, bo schowane były w replikach Martensów, które wyszły spod ręki Kaliny 🙂

sl6

Gdzie są Blajtki, tam są czapki, a gdzie czapki, tam przymiarki 🙂

sl7

Kolejna lalka, która bardzo mi się spodobała, to pin-upowy OOAK Kaliny.

sl8

Kapcie-liski też hand made by Kalina 🙂

sl9

Wymiankowa Miao Miao (chyba) Ewy.

sl10

Stawów Momoko nie tknęłam, ale za to zapoznałam się z możliwościami Made to Move 😛

sl11

Muszę przyznać, że poszerzają możliwości przechowywania lalek 😉

sl13

I want to play a game…

sl14

Co dwie głowy, to nie jedna plus zapas 😉

sl15

O czapkach już wspominałam 🙂

sl16

Obszyłam kolejne dwie Tonnerki i – guess what – też jestem zadowolona. Ponieważ nawałnica popsuła warunki świetlne, sesja Tonnerek w nowych uszytkach musi poczekać. Na razie fragmenty „for a taste of things to come” 🙂

sl17

sl18

A wy ten wianek na głowy pchacie 😛

sl19

Kolejny z imponujących wyrobów rękodzielniczych Kaliny, lalkowa gitara, spowodowała u mnie opad szczęki. Mnie by chyba trafiło nie powiem co, gdybym miała nad takimi szczególikami wysiadywać. Szacun! ❤

sl20

Nie miałam nigdy Petry, styczność miewałam z jedną, ale ze starszych modeli, ta natomiast jest wyjątkowo śliczna, a jakość jej włosów powala.

sl21

Byłabym chora, gdybym z jakichś lalek słoneczka nie ukręciła, nie? 😉 😛

Dziękuję bardzo za miłe spotkanie, kochane, mam nadzieję, że wkrótce to powtórzymy i, kto wie, może w powiększonym składzie? Pozdrawiam!!! :*