Dawno jej tu nie było. Do tego nie przebrała się od prawie dwóch lat… Za to zgubiła rzęsy (znowu) i testuje nowe oczy – ładne się mienią, ale tak poza tym są dla niej trochę za duże, a w źrenicy jednego z nich utkwił bąbelek powietrza. Oczy pochodzą z Aliexpressu, więc niska cena jest – w wielu przypadkach – adekwatna do jakości. W miniony czwartek wzięłam wolne i razem z Delilah poszłyśmy się wietrzyć nad Tamizą.
Ruch na rzece był dość spory, powiedziałabym, ale w końcu mamy wakacje. Pogoda odpowiednia na wędrówkę, nie za zimno i nie za gorąco.
Niestety na samym początku wycieczki mój aparat całkowicie odmówił współpracy, zdjęcia robiłam zatem telefonem, za czym nie przepadam. Po lewej stronie miałam rzekę, po prawej pola. Na zdjęciu powyżej, w tle po prawej stronie widać jedno z bliźniaczych wzgórz zwanych Clumps.
Obawiałam się, że zgubię perukę, ponieważ leży luźno, a wiało dość mocno. Kilka razy spadła, ale szczęśliwie udało się z nią wrócić do domu 🙂
Domy przy rzece nie należą do tanich. Mimo że to prawdziwe rezydencje i w zasadzie bardziej pasuje do nich słowo „posiadłość” niż „dom”, niektóre z nich nawet nie są całoroczne…
Na tym zdjęciu chyba najlepiej widać brak rzęs oraz jak prezentują się oczy. Nie jestem przekonana, czy Del w ogóle potrzebuje nowych rzęs, a jeśli już, to raczej jakieś bardzo drobne. Jak sądzicie?
Na koniec przypomnę, że Del ma na sobie swoje własne spodnie i bluzkę, chińskie trampki oraz kurtkę szytą przez Ewę. Kurtka jest na podszewce i w ogóle to jeden z moich ukochanych lalkowych ciuchów ❤
A tak poza tym po powrocie do domu aparat zaczął działać…