Nie tak dawno temu, kiedy fotografia była w miarę świeżym wynalazkiem, robienie zdjęć było bardzo drogie. Przeciętny człowiek mógł pozwolić sobie na to od wielkiego dzwonu. Z tego powodu, kiedy ktoś umarł, dopiero decydowano się na zdjęcie. Fotografowano świeżo umarłe osoby, by pozostała po nich jakaś pamiątka. Być może zwyczaj fotografowania się ze zmarłymi (mimo posiadania zdjęć tych osób, gdy żyły), który miała moja babka pochodząca z Białorusi, również wywodził się z tamtych czasów. Od małego mnie to dziwiło i do dziś te zdjęcia stoją mi przed oczami w całej swej czarno-białej krasie. Kobieta patrząca na zwłoki leżące w łóżku. Kobieta siedząca obok zwłok, patrząca w obiektyw… Dalej mnie to dziwi. Niewykluczone, że neurony tak mi pogięło m.in. od oglądania tych fot i dlatego teraz (man)gustuję w makabrze 😉 Dziś przed Wami część mojej kolekcji Living Dead Dolls produkcji Mezco Toys – wszystkie, które mam przy sobie.
Lizzie Borden, seria 2.
Agrat Bat Mahlat, seria 24.
The Dark, seria 31.
Lamenta, seria 26.
Posey, seria 13th Anniversary.
Sospirare, seria 25.
Inferno, seria 4.
Zrobiłam także focię grupową…
…po czym przypomniało mi się, że w innym pudle jest jeszcze…
Sadie, seria 13th Anniversary 🙂
Która najładniejsza? 😛
Za tło robił mój kocyk w horrory – taki specjalny do przykrywania się podczas oglądania horrorów. Bez kocyka horror się nie liczy za obejrzany 😉
Produkcja Living Dead Dolls ma się dobrze i sporo z nich chętnie bym przygarnęła, ale bardzo niekoniecznie za bajońskie sumy, jakie czasem za nie wołają. Czasem udaje się upolować okazję (jak np. Lizzie i Inferno). Właściwie to już dawno nie zaglądałam na eBay…
Między dwiema ostatnimi sobotami odwiedziłam moją mamę w Gdańsku. Przy okazji zajrzałam do schowka, w którym trzymam swoje rzeczy (my preciousss…) w kartonach. Już teraz wiem, że spakowanie ich w ten sposób bez zrobienia żadnej listy co i gdzie się znajduje, było błędem. Ogromnym. Całe szczęście karton z LDD akurat podpisałam. Z ulgą odkryłam, że lalki przetrwały rok w takich warunkach bez szwanku. Zapraszam zatem do galerii 🙂
Facebook podrzucił mi ciekawostkę w postaci strony AI Portraits, gdzie sztuczna inteligencja odtwarza jak najdokładniejszą kopię wczytanego zdjęcia. Nie byłabym sobą, gdybym nie sprawdziła innych możliwości tej strony. Jeśli AI wykryje na zdjęciu twarz, „odmaluje” ją wg możliwości swojego algorytmu. Tak widzi kilka moich lalek:
UWAGA! Wpis zawiera drastyczne zdjęcia oraz niesmaczny, czarny humor. Wchodzisz na własne ryzyko.
+ + +
Pracując w zawodzie medycznym, czasem trzeba iść do pracy w święta. A ponieważ nie spodziewałam się tłumów, wzięłam ze sobą trzy plastikowe koleżanki, żeby mi dotrzymały towarzystwa. Informuję uprzejmie, że podczas dzisiejszej sesji nie ucierpiała żadna lalka. Ani żaden mózg 😉
Pożyczyła. Pojechałyśmy z lalkami pod Halę Ludową, obecnie zwaną Halą stulecia. A ponieważ żadna z nas aparatu obsługiwać nie umiała, a nie był to jeden z tych całkiem idiotoodpornych, wyszło, jak wyszło 😉 Pracowałyśmy w takim skupieniu, że Ewa aż okulary zgubiła… Część zdjęć robiłam ja, część Ewa.
Lalkę mieliście już okazję obejrzeć we wpisie o lalkowym spotkaniu we Wro. Spodobała mi się najbardziej z całej serii nie tylko ze względu na wygląd, ale także przez oczywiste skojarzenie z Mater Suspiriorum, czarownicą ze słynnego horroru Dario Argento z 1977 roku pt. Suspiria. Nie trzeba być znawcą horroru, by wiedzieć, że jest to dzieło kultowe. Suspiria należy do trylogii Trzech Matek, pozostałe filmy to Inferno (1980) oraz Mother of Tears (2007). Trzy Matki to potężne czarownice: Mater Suspiriorum (matka westchnień / szeptów), Mater Tenebrarum (matka ciemności) i Mater Lacrimarum (matka łez).
Co ciekawe, obecnie już wszystkie trzy czarownice zostały „spoetretowane” przez Mezco Toys jako LDD. Pierwsza była Mater Tenebrarum jako lalka Tenebre, obecnie poszukiwana i sakramencko droga. Akurat mi się nie podoba jej stylizacja na gotyckiego upadłego anioła, więc nie płaczę po nocach, że kwotą taką nie dysponuję. Co innego Lamenta, odpowiednik Mater Lacrimarum, która ukazała się w serii 26 – cudowna, piękna, must have! ❤
od lewej: Tenebrae, Lamenta, Sospirare
Sospirare jest bardzo klimatyczna, chociaż zupełnie nie przypomina z wyglądu Mater Suspiriorum z filmu. Aby za wiele nie zdradzić, powiem tylko, że akcja Suspirii osadzona jest w Europie. Główna bohaterka, młoda tancerka Suzy Banion, rozpoczyna kształcenie w renomowanej niemieckiej szkole tańca. Już pierwszego dnia dzieje się coś niepokojącego. Dziewczyna, z którą Suzy zderza się w drzwiach, bełkocząca coś o niebieskich irysach, ginie tego samego wieczoru w straszliwy sposób (jedna z najbardziej rozpoznawalnych scen w historii filmowego horroru). Coś złego dzieje się w szkole tańca. Tylko od Suzy zależy, czy odkryje prawdę i przeżyje… Film jest bardzo ciekawy od strony wizualnej, operowanie światłem, dźwiękiem i kolorem nie ma sobie równych, a ścieżka dźwiękowa to majstersztyk. Horroru nie polecam widzom o słabych nerwach i nieprzepadającym za rozlewem krwi.
Obejrzenie Suspirii było moim marzeniem odkąd przeczytałam o tym filmie w katalogu VHS (były takie w latach 80-90 tych, pamietacie?) jako dziecko w podstawówce. Już sam tajemniczo brzmniący tytuł był wystarczająco apetyczny. Udało się po raz pierwszy chyba z dziesięć lat później, a teraz posiadam własną kopię i mogę oglądać, kiedy zechcę 😀
kadr z filmu, daje pewne wyobrażenie o operowaniu kolorem
Na pudełku Sospirare czytamy: The second of three sisters who pollutes our world / The offspring of a witch who had three little girls / Sospirare is also known as the black queen / Among sighs and whispers is where she is seen (Druga z trzech sióstr, które zatruwają nasz świat / Potomstwo czarownicy, która miała trzy córki / Sospirare znana także jako czarna królowa / Pośród szeptów i westchnień można ją spotkać).
Certyfikat śmierci uzupełnia powyższy wierszyk niezwykle istotną informacją: A name only spoken on the shallowest of breaths / To say it out loud would only bring certain death / Sight without sight and the sound of the sigh / To hear her whispers will cause to die (Imię wypowiadane tylko na najpłytszym z oddechów / Wypowiedzieć je głośno oznacza śmierć / Wzrok bez wzroku i westchnienie bez dźwięku / Usłyszeć jej szepty oznacza umrzeć).
Na koniec przyznam szczerze, że Sospirare to jedyna jak dotąd moja lalka, na której widok dreszcz przeszedł mi po kręgosłupie, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam ja na żywo, wyciągając ją z pudełka 🙂 Puste oczodoły rządzą!
Dziś udało mi się wreszcie spotkać z Anią – na żywo okazała się dokładnie tak sympatyczną osobą, jak sobie wyobrażałam :* Spędziłyśmy czas bardzo miło i owocnie, rozmawiając, chodząc po mieście i robiąc zdjęcia. Obie mamy nadzieję, że następnym razem stawi się więcej forumowiczów. Żeby było ciekawiej, zabrałam na meet kilka takich lalek, których do tej pory nie pokazałam na blogu. Wizyta w lumpku po drodze zaowocowała i wróciłam do domu z jednym okazem więcej 😉
A teraz zapraszam do zapoznania się z dokumentacją fotograficzną:
Towarzystwo po rozpakowaniu w Coffee Heaven. Poznajecie, co czyje? Czarny stworek w spodniach w paski nazwany Jazzmanem to mój najnowszy nabytek z lumpa 🙂
Światło w kawiarni było dość trudne we współpracy. Od lewej: Supermodel Simba, Sindy Pedigree, MH CAM trójoczka, MH Howleen. Stoi LDD Sospirare, moja najnowsza umrzyczka.
Piękne i zapudełkowane – Betty Ani. Nie mogłam się nagapić!
Steffi składaczek Ani zaprzyjaźniła się z moją Raggedy Ann 🙂
Jazzman wziął w obroty a la Jem i Hannę Montanę 😀 Ma chłopak gust!
Dwa pokolenia Steffi – muszę przyznać brunetce, że nie jest taka zła…
Dwa pokolenia Sindy
Mogliby być rodzeństwem – Hanna Ani i mój Todd
Moje potworki, które świetnie ilustrują niesprawiedliwość tego świata – jedna nie ma ani jednego oka, druga aż trzy ;P
M O N S T E R, monsters, monsters yes we are czy jakoś tak 😉
Jazzman próbował skorzystać z krasnoludzkiego bankomatu, ale coś nie bardzo mu szło
Ania wpadła na pomysł, że LDD bedą się dobrze prezentować na tle gotyckiej architektury, pomysł od razu przeszedł w fazę testów.
Na niektórych zdjęciach lalka wygląda, jakby nie miała nosa, co stwarza wrażenie bezcielesności.
Sindy, mój skarbeczek z lumpa, zwiedzała Ostrów Tumski
Kulisy produkcji 🙂
Mam nadzieję, że widoczki zachęciły Was do kolejnego wrocławskiego meetu 🙂 Jeszcze raz dziękuję, Aniu, za miłe popołudnie. Do następnego razu!
Blog o lalkach i kolekcjonowaniu, głównie Barbie i Integrity Toys – kolekcjonerstwo w Polsce, dawne lata, wspomnienia, moja kolekcja Barbie, Fleur, Integrity Toys i innych. | Blog about collecting dolls in Poland. Doll collector in Poland. Blog in Polish and English: bilingual English/Polish notes.