Nie pamiętam, w jakiej kolejności kucyki pojawiały się w mojej małej kolekcji (poza pierwszym Periwinkle). Mam je spisane w starym zeszycie, gdzie drugie miejsce zajmuje fioletowy Star Dasher. Podobnie jak Periwinkle, kucyk ma klejnot na boku zamiast standardowego rysunku.
Zastałam rano skoszoną trawę w psim parczku pod blokiem, ale udało się odnaleźć jakieś kwiatki.
Kucyk ma połyskliwą „skórę”, dlatego zrobiłam jeszcze kilka zdjęć w domu, gdzie siłą rzeczy jest ciemniej.
No, tak! Bardzo urocze 😀
NO TAK!!! 😀
mam całe pudło podobnych koni, którymi obdarowana został dawno temu moja córa. Niestety nigdy się nimi specjalnie nie bawiła …a teraz tarmosi je synuś 😉
Słabo mi… tarmosić egzemplarze kolekcjonerskie :O 😛 😉
To bardzo wdzięczne i niebezpieczne stworki – lubią występować gromadnie :):)
Zbijają się w masę krytyczną 😀
Moja młodsza córka przeżywa właśnie miłość do tych kopytnych stworzeń szczególnie tych w różu:)
Róż, nie róż, popieram 🙂
Małe, kluskowate, nieforemne. W skrócie – zajebioza 😛 W dodatku – z klejnotem na zadzie. To już mnie przerosło – tyle perfekcyjności w jednej, małej, plastikowej istocie? Nie do pojęcia!
Najbardziej kluskowata była generacja 1, nawiasem mówiąc uroczo, Później kuce wysmuklały, a potem znowu nieco skluskowaciały 🙂 A teraz znowu im się nogi wydłużyły 🙂 Duch czasu taki 😉
Przeurocze. 😛 I jak ładne w plenerze pozuje. 😛
😛
Urocze, urocze – szczególnie, że jeszcze ze starym moldem 🙂 Mój fioletowy powędrował do siostrzenicy…
Ten mold, co był po nich, generacja 3.5, to największa porażka Hasbro 😛
Moja niespełniona miłość! Jak kiedyś takiego znajdę to sobie kupię a co mi tam 😉
No i o to chodzi 🙂