Może pamiętacie, jak kilka miesięcy temu wspomniałam, że niektóre lalki nie pasują tak samo do różnych pór roku. Spectra najczęściej wychodzi z szafy jesienią i wiosną. I nawet się z tej okazji przebiera 😉
Tym razem nic nowego nie szyłam. Wsunęłam jej plastikowe, dziwnie wygięte ciałko w sukienkę, która powstała jeszcze w Polsce. Tym razem oszczędziłam jej dodatków i taką na wpół saute wpuściłam w moje osobiste bratki.
Zaraz potem przyszła pora na szafirki. Bukiet został zrobiony z tego, co samo się rozsiewa.
Nie bardzo znam się na zwyczajach niezapominajek. W tym roku pokazały się w innym miejscu niż w ubiegłym. Do tego dołączyły do nich fiołki i kilka dzwonków – jednych i drugich nie było w naszym ogródku w zeszłym roku. Oczywiście to lepiej niż gorzej, bo można focić lalkę w ulubiony sposób bez ruszania się z domu na dobrą sprawę 😉 Ruszyłam się jednak w Wielkanoc sprawdzić, czy blue bells już kwitną.
I owszem, kwitną jak szalone 😀
Całe połacie dzwonków pokrywają teraz zalesiony teren w mojej dzielnicy. Pachną, aż się w głowie kręci, można paść.
Spectra padła 😉