Nie mam miejsca na lalkową witrynkę. A nawet gdybym miała, nie jestem przekonana, czy chciałabym mieć stale przed oczami lalki. Z powyższych powodów trzymam je spakowane w szafie. Przyznaję, że jest to nieco uciążliwe – wyciągnięcie konkretnej sztuki zwykle wymaga wyjęcia mnóstwa rzeczy i włożenia ich z powrotem na miejsce. A kiedy lalki już wyjdą, tworzą mały tłum 😉
Nie wiem, kiedy ich tyle nazbierałam 😀 Odziałam z trudem, całe szczęście obuć było łatwiej.
Christie – jeden mold, a takie różne 🙂
Nichelle – sama nie wiem, która ładniejsza
Superstar – ten sam mold, skrajnie różna kolorystyka. Diabeł tkwi w kolorach?
Czerwonouste:)
Niby wszystkie rude, a każda inaczej
Po jednej – Shani, Asha, Nia
A ta… chyba będzie na części…
smakowite porcje nam serwujesz!
Asha z przedostatniej foty CUDNA
Smacznego 😉
Cudne towarzystwo mieszka w tej szafie. 🙂
Dzięki 🙂
Nichelle z czerwonymi ustami zabierz do Wrocławia ❤
Nie widzisz mojego bloga? 😛
Jak zabiorę, to mi zabierzesz 😛
NIE ZABIORĘ
Ok, mam to na piśmie 😀
Wspaniałe dziewczyny! jest na czym oko zawiesić!
Wieszaj, ile wlezie 🙂
Cudne dziewczyny skrywa twoja szafa.
Dzięki 🙂
Jakie śliczne wszystkie 🙂 Ja niestety też nie mam witrynki i muszę robić tak, jak Ty 🙂
Nie jest to najgorsze wyjście 🙂
Jak masz witrynkę, to i tak wyjmując jedną, wyjmujesz sporo innych 🙂 nic nie tracisz 🙂 w szafie mają się o tyle lepiej, że słońce im nie szkodzi o czym sama się przekonałam jakiś czas temu .
No właśnie wpływ słońca zawsze mnie trochę martwił 🙂
Też nie mam witryny i lalki trzymam spakowane w pudłach. Fotografowanie ich jest więc uciążliwe, bo trzeba powyjmować, ubrać, a potem znów spakować. Zwłaszcza moje wielkie chłopy wymagają sporo zachodu, ale przy bardzo ograniczonej przestrzeni nie mam innego wyboru. Moje Baśki to jakieś 2/3 twojej gromadki, ale i tak trochę miejsca zajmują. Wśród twoich panienek najbardziej urzekają mnie Christie Benettonka i czarnowłosa Diva.
Też lubię lalki-brunetki, może dlatego, że kiedy byłam dzieckiem, za wiele takich nie widywałam 🙂 A taki chłop żywiczny to dopiero musi miejsca wymagać 😀
Ależ piękne i kolorowe towarzystwo! 🙂
Rude zwłaszcza.
Podoba mi się baner z dmuchawcem. Cudne zdjęcie.
Dzięki, to powiększony detal z sesji Stelli z Jeremym 🙂
Wspaniała kolekcja, wśród moich faworytek jest oczywiście United Colors of Benetton Chrisite – najsympatyczniejsza lalka na świecie, Native American Barbie o twarzy Divy, która od dawna jest na mojej liście życzeń, a także piękna i rozchwytywana Barbie and the Beat Midge, ale wszystkie Twoje winylówki są cudowne! Tak sobie myślę, że trzymanie lalek w szafie to całkiem dobry pomysł, bo za każdym razem gdy się je z szafy wyjmuje, lalki cieszą na nowo.
Nie myślałam o tym w ten sposób, ale masz rację – w witrynce jeszcze za bardzo by mi się opatrzyły 🙂
Jakie ładne Christie 🙂 I cała reszta, ale że to właśnie Christie robią mi w lipcu mały pierdolec w głowie, wiec od razu wyłowiłam je w grupie.
Rozumiem Cię w pełni 🙂
Wspaniałe towarzystwo! Oczu oderwać nie mogę od panien AA, bo właśnie te darzę szczególną sympatią.
Ja witrynie nie mam, moje dziewczyny i chłopaki stoją na regale. Wyciągnięcie jednej sztuki z tylu wymaga nie lada gimnastyki i nie raz ktoś ląduje na podłodze…
Chyba nie ma prostego sposobu na przechowywanie stada 😉
I ja się przyłączam do grona, które chowa lalki w pudłach 😀 Jakbym je miała poustawiać w witrynce, to chyba by mnie przytłoczyły, dlatego chowam je w pudełkach po kilka sztuk, żeby się im nie nudziło 😀 A każde pudełko opisane, więc mam chociaż łatwość w wyszukaniu tej jednej, którą szukam … pod warunkiem, że pudełka są poukładane frontami 😀
Podziwiam kolekcję Twoich Basiek, wszystkie są wyjątkowe 🙂
Dobry patent te podpisy na pudełkach 🙂
Bardzo fajna i zgrabna gromadka, wcale nie przeraża swoją liczebnością, za to przyciąga wzrok rozmaitością. Uwielbiam takie grupowe fotki 🙂
Też lubię grupowe, zwłaszcza różnych lalek na lakowych spotkaniach 🙂