Mariposa marzyła mi się od pewnego czasu – raz, że wróżka, dwa, że Mackie 🙂 Rzadko kiedy udaje się ją kupić ze skrzydłami, a bez nich robi się kłopotliwa. Na jej plecach zostaje wtedy bezużyteczny różowy mechanizm wielkości plecaka W sobotni wieczór zabrałam się za przeglądanie zawartości kosza z lalkami, planując kolejną fazę wyprzedaży. Ułożyłam na łóżku wszystkie oczekujące tunningu wróżki i zaczęłam od Mariposy.
Poprosiłam męża o pomoc w pozbyciu się „plecaka”. Najpierw kazał sobie podać obcęgi. Ciągnął różowy plastik we wszystkie strony bez większych rezultatów, aż w końcu udało się powyrywać ruchome elementy. W tak powstałą dziurę włożył śrubokręt i próbował podważyć resztę. W końcu zażądał piły. Przyniosłam mu taką cieniutką z bardzo ostrymi zębami. Na widok ostrza przesuwającego się bardzo blisko jego palców odczułam tchnienie grozy. Dobra, zostaw, mówię. Nie – on na to. – Teraz już tego nie robię dla ciebie. Teraz mi zależy, żeby to wyjąć. To sprawa między mną a Barbie! No i załatwił tę sprawę. Popiłował, podważył, pociągnął, cały mechanizm wyleciał. W plecach Mariposy ziała ogromna dziura, którą zalepiłam glinką modelarską. Teraz oczekuje na nowe skrzydła 🙂
A mąż tak się rozochocił operacją, że zaproponował mi wspólne pokrojenie człowieka następnym razem 😉 😛
Zachęcam do zaglądania do zakładki Szukają nowych domów. Do adopcji m.in. Ellowyne Wilde i Dynamitki 🙂
wow – nie ma to jak współpraca małżeńska 🙂
ale tekst „to sprawa między mną a barbie”
na dłuuugo pozostanie w mej głowie – a te
skrzydła masz czy jakiś potrzebujesz – mam
na zbyciu po Hannah z Ursusa np. ♥
Mam ambitne plany zrobić skrzydła 🙂
ha, zatem usuwam się w cień, Artystko!
OMG! Za co mnie obrażasz tym słowem na a? :O
toż w tonie wielkeigo uznania piszę – wierz lub nie –
moja porcelanowa Leśna Dama nadaremno czeka
na skrzydła ode mnie – bo też założyłam sobie jakże
ambitnie, że wszystko sama uplotę – ale chyba tylko
plotę androny – bo jakoś czas leci, a skrzydeł mej Pani
jakoś jakby brak…
więc, ten tego – podziwiam i będę podglądać kunszt –
nie bójmy się tego słowa – kunszt i fenezję – słowem –
Kobieto – inspiruj mnie!
Ok, postaram się 🙂
Wysłałam maila w sprawie lalek 🙂
Ja w przypadku takich lalek przesadzam je na inne ciałka i wymazuje ich bajkowa przeszłość 😉
Wiem, że są tacy lalkowicze, co urywają wróżkom skrzydełka, nie raz nad tym płakałam 😉
nie wszyscy urywają, nie wszyscy – niektórzy tylko
odcinają albo odpiłowywują cienką ostrą piłką…
ZŁO!!!
Nie urywają tylko ratują to, co z nich zostało 😉
Ale co to za życie bez skrzydeł
Pan M staną na wysokości zadania i sprostał wyzwaniu 🙂 Czekam niecierpliwie na skrzydełka co by wróżka mogła znowu latać.
Ona i kilka koleżanek… 🙂 Może w tym roku ubiorę sobie wróżkową choinkę 😉
OOOOOO świetny pomysł, konieczni !!!!! Jak tego dokonasz to proszę zalej nas fotkami :)))))
A zaleję 😀
Mojego raczej na dotknięcie lalki bym nie namówiła.
Nawet piłą?
No, no mąż się spisał 😀 to teraz czekamy na skrzydła 🙂
To se poczekacie 😉
Mój Mąż również przeprowadził operację amputacji plecaka Mariposy 🙂
Przyznaję się , urywam skrzydełka niektórym Wróżkom, bo niedobra ze mnie kobieta
Oddzieliłam skrzydła od Migdałki, bo nie mogłam jej umyć włosów 😦
Ja wiem, kto jest niedobry… I na tego nasyłam nocą Living Dead Dolls i klauny 😉
tylko nie klauny – błagam, tylko nie one!!!
Za późno! Już są w drodze
Ma piękne oczy:)
To sprawa między mną a Barbie- uśmiałam się:) Na takie operacje mój mąż się dziwnie patrzy i mówi – zaczynam się ciebie bać:)
No i dobrze, strach ma swoje miejsce w przyrodzie 😉
Jak chcesz jakies wzory na skrzdla, ten blog ma pare powyslow.
http://www.antiquelilac.com/tutorials.html
Znam 🙂
Sliczna Mariposa !!! Nie zapomnij zrobic jej tych skrzydel bo o ile dobrze pamietam musiala sie niezle napracowac zeby te skrzydla dostac…a tu masz …..odcieli 😉
Bo to źli ludzie byli!
Zamienił stryjek siekierkę na kijek. Jedne skrzydła oddała, a drugich ni mo! Pani, co to za biznes kiepski? Lepiej by oddała brokat ze ślipiów i ust (ale może się przy odrobinie szczęścia sam obsypie):P
Wara od mojego brokatu!