Na pół lalkowo – o byciu sobą

Po powrocie z Londynu znalazłam w komentarzach pytanie, jak ludzie reagują, kiedy widzą mnie na ulicy z zabawką i czy spotkało mnie coś niemiłego z tego powodu. Odpowiedziałam, że nie, bo wszyscy się mnie boją. Generalnie jedno i drugie jest prawdą. Chodzi mi jednak o to, co sugeruje to pytanie – że robię coś nieprzeciętnego (nienormalnego), co najmniej kontrowersyjnego, w skrajnych przypadkach złego. Otóż to. Nie robię. Nie czaję się jak złodziej, wychodząc z zabawkami na ulicę. Nie czaję się na osiedlu, nie czaję we Wrocławiu i nie czaiłam w Londynie. Nie czaję się, bo się nie wstydzę tego, co lubię. Owszem, ludzie przystają i patrzą, co robię, dlaczego kucam w trawie, w co takiego małego celuję obiektywem. Zwykła, ludzka ciekawość.

Ideal_de43bf_2862705

Niedawno, bo ze dwa tygodnie temu, wydawnictwo Replika wypuściło antologię polskiego horroru pt. Oblicza grozy. Znalazło się w niej moje krótkie opowiadanie Zombie Love. Każdy autor miał także napisać notkę o sobie. Moje opowiadnie jest przeznaczone dla czytelnika specyficznego, znającego konwencję, krótko mówiąc jest dość obrzydliwe. Wydałam je pod swoim nazwiskiem, bez bawienia się w pseudonimy. Taka jestem – lubię horrory, lalki, scenę, zwierzęta i przekazywanie własnych umiejętności innym. W mojej głowie jest miejsce i na tęczę, i na rozlew krwi, i na miłość do zwierząt i na Serbian Film 🙂 Kogoś może to dziwić, może śmieszyć, może nawet przerażać, przy czym należy pamiętać, że obiektywnie ja nikogo nie krzywdzę żadną ze swoich aktywności. Nikomu przez to, co robię ze swoim czasem, nie sprawiam bólu, nie odbieram środków do życia. Podobnie, obiektywnie nie krzywdzę nikogo swoimi glanami, tatuażami, kolczykami. Dlatego nie widzę powodu, z którego miałyby spotykać mnie nieprzyjemności. Kiedy się trafia na aroganckiego ignoranta, należy albo zignorować, albo pouczyć i dalej iść swoją drogą.

obliczagrozy oblicza1

oblicz2

W opisie nie ma wzmianki o kucykach, bo miłość do nich wróciła dopiero po przesłaniu notki do redakcji. Szkoda.

Jedną z rzeczy, które niebywale mnie smucą w zastanej rzeczywistości, jest to, że ludzie często się wstydzą swoich hobby, ukrywają je przed rodziną czy znajomymi, w obawie, co ktoś o nich powie czy pomyśli. Ja rozumiem, że nie w każdej społeczności żyje się tak samo łatwo, ale to tak, jakby w głębi duszy przyznać, że faktycznie robi się coś złego. Nie robicie nic złego. Macie pasję, coś, co Was motywuje, pcha do przodu, ubarwia Wasze dni, czyni Was spełnionymi, zadowolonymi z życia, interesującymi. Pasje są różne. I dobrze – dzięki temu świat ma wiele kolorów 🙂

34 thoughts on “Na pół lalkowo – o byciu sobą

  1. Bardzo dobrze powiedziane, pięknie ujęłaś w słowa to co dobrze rozumiemy my hobbyści, zbieracze lalek i przeróżni pasjonaci kolekcjonowania. Niestety sama wciąż się ukrywam przed rodziną ze swoim zainteresowaniem. Masz całkowitą rację, nie powinnam czuć się z tym źle, ponieważ nic złego nie robię, po prostu staram się kreatywnie spędzić czas wolny na czymś co sprawia mi radość. Jednak w rzeczywistości osoby, które nie mają takiego hobby, potrafią być bardzo krytyczne wobec nas. Brak mi odwagi, aby powiedzieć im o tym, a przede wszystkim brak mi siły, aby tłumaczyć i odpierać wszelkie osądzające ataki.
    Z tego względu jestem tym bardziej dumna z osób, które mają odwagę być sobą i bez zawstydzenia robić to co lubią i co ich pasjonuje. Zazdroszczę Wam, jesteście moją inspiracją i mam nadzieję, że kiedyś mi też się uda 🙂

  2. Hi, first of all congratulations with the publication of your story! Second: very well said, I totally agree with you: nobody needs to be ashamed of a hobby, it brings joy and creativity. By the way, doll collecting is the number one on the list of collections in the whole world, when I read this it didn’t surprise me at all! xx

  3. Ja nie ukrywam swojego hobby, lalki stoją na regale w dużym pokoju i trzeba się bardzo postarać, żeby ich nie zobaczyć;) Ale publiczne robienie zdjęć lalkom wciąż mnie trochę stresuje;) Co tu dużo mówić – rozpraszają mnie gapiące się twarze dlatego raczej wybieram ustronne miejsca.
    Gratuluję literackich osiągnięć:) Z chęcią bym przeczytała, gdybym nie bała się horrorów:)

  4. Piękny wpis, naprawdę bardzo wartościowy i inspirujący 🙂 Dla mnie również niezwykle ważny, gdyż dopiero zaczynam swoją przygodę z lalkami i sama nie wiem jeszcze jak niektórzy moi najbliżsi na to zareagują.. Gratuluje tylu sukcesów, o których nawet nie miałam pojęcia! 🙂

  5. moja koleżanka z pracy ma niezły ubaw ze mnie
    „taka duża a jeszcze bawi się lalami” – no cóż,
    nie zmienię faktu, iż nie rozumie tego i owego,
    ale nie zamierzam się z tego powodu pociąć
    masłem…
    z tego co wiem, nie ma na to paragrafu – więc
    nie musimy się z tym kryć ani wstydzić, HA!

  6. Pięknie to ujęłaś. NIE ROBIMY NIC ZŁEGO. Ludzie z pasją czynią świat ciekawszym ,bardziej kolorowym. Gratuluję książki. Bardzo lubię horrory i fantazy. Sama czasem popełnię jakieś opowiadanie.

  7. Poruszyłaś trudny temat. Gwizda mi generalnie co pomyślą o mnie przechodnie na ulicy, albo dalecy znajomi. Gorzej z rodziną, przyjaciółmi. Dochodzi bolesny aspekt emocjonalny, bo jakże tak – osoba tak bliska, tyle wspólnych spraw, tyle lat, a tutaj ocenia, potępia. Tak, ja wiem, że nie robimy nic złego. Ale czy oni to wiedzą? Ludzie żyją w okowach stereotypów. Może lepiej nie opowiadać za dużo i pozostawić swoje nietypowe hobby sobie i tym, którzy rozumieją i inspirują? W końcu nie chodzi o obnoszenie się z nim wobec osób, które i tak nie zaakceptują.

    • Nieukrywanie się to nie to samo, co obnoszenie, tak samo jak pisanie o czymś to nie to samo, co propagowanie. Jak nie wiedzą, że nie robimy nic złego, to niech się dowiedzą, jeden stereotyp w głowie mniej – mózg jest po to, żeby pracował.

  8. Gratuluję!
    Ja chadzam z lalkami w pola lub do ogródka, no ale moje hobby ludzie kwitują zazwyczaj tak: jak córka dorośnie, to będzie się mieć, czym bawić. Uśmiecham się wtedy tajemniczo i nie komentuje tego, bo „co ze ślepym o kolorach dyskutować”?
    Za to jestem mile widzianym gościem w ościennych przedszkolach, bo przeważnie tam zabieram lalki na pokazy związane z rożnymi tematami- a to o Unii Europejskiej, a to o różnych rasach i kolorach skóry, albo o modzie.

    • Ja bym chciała mieć tu jakieś pole do wychodzenia. Do najbliższego musiałabym i tak jechać dwoma środkami komunikacji. Albo jakiś rower skombinować 🙂 Zgadzam się, orientacja w tematach lalkowo-kucykowych pomaga w nawiązaniu kontaktu z dziećmi 🙂

  9. Mnie się wydaje, że wszystko to kwestia pewności siebie. Np.: ja ogólnie chowam się przed ludźmi, ale lalkowego hobby nie wstydzę się ani trochę, bo wiem, że „jestem dobra w te klocki”. Nie boję się wyjść na miasto, czy do ludzi z moimi lalkami. Pracuję z samymi chłopakami, w większości „prostymi” i ich już wcale nie ruszają moje lalki. Zauważyłam, że coraz bardziej interesują ich ubranka, czy miniatury.
    Rozumiem, że robiąc zdjęcie lalce, np w parku, wzbudzam zainteresowanie, ale to zwykła, ludzka ciekawość. Odpowiadam na pytania, pokazuję lalkę- zawieram znajomości.
    Niestety nie wierzę w tę rzekomą nagonkę na zbieraczy i w jakieś stereotypy. NIGDY nie spotkałam się z tym, żeby ktoś mnie wyśmiał, czy traktował lekceważąco. Jeśli ja sama jestem pewna swojego hobby, to i przekonam innych.
    Oprócz tego uwielbiam XIX wieczne portrety trumienne i kolekcjonuję lakiery do paznokci.
    Doktorze, jaka diagnoza? 😉

    • Stereotypy są na ten temat np. takie, że zbierający lalki facet to pedofil, a kobieta to niespełniona matka. I dokładnie tak, jak mówisz – chodzi o tę „pewność” swojego hobby. A lakiery mają coś w sobie. Mam ich dużo. Mam… 😀

  10. Łatwo komuś jest przyszyć łatkę czy zaszufladkować. Ale ludzie są to takie stworzonka, co gadać muszą, nawet jak nie mają pojęcia o co chodzi, a także nie pofatygują się by coś zrozumieć. Mowa dla samej mowy często pozbawiona jest sensu, ale co niektórym to nie przeszkadza – wg porzekadła „Krowa co dużo ryczy mało mleka daje”. Więc najlepiej być sobą, a opinie innych można wysłuchać lub mieć w nosie. Ja się nie kryje ze swoimi hobby 😀 Kolekcjonuję lalki, maluje, skladam modele, dziergam frywolitki 😀 Kiedyś moje opowiadanie zostało wydane w zbiorze baśni dla dzieci – jakim cudem nie wiem 🙂 Lubię horrory 🙂

  11. Gratuluję osiągnięć literackich :):) .
    Na pytanie znajomych ” co u ciebie nowego” odpowiadam ” zbieram lalki” i … część znajomych zaczyna mi znosić materiały do szycia, guziczki i inne wielce przydatne rzeczy . Na spotkania towarzyskie zawsze zabieram jakąś lalkę , bo może trafić się ciekawy plener do zrobienia zdjęcia . Na pytanie teściowej zadane z wyraźnym niesmakiem ” po co ci tyle lalek ” odpowiedziałam ” sprawiają mi radość swoim istnieniem ” … i już . Mój Mąż nie należy do entuzjastów moich zbiorów ale jak trzeba to endoprotezę dla lalki zrobi ,a synowie…. zmusili mnie do założenia bloga 🙂 . Moi Rodzice twierdzili, że życie bez pasji jest puste i nudne , więc z wielką radością oddaję się bezstresowo zbieractwu od dzieciństwa .
    Masz absolutną rację – nie wstydźmy się swojej pasji !
    … poza tym zawsze można powiedzieć ” moją pasją jest łątkarstwo ewentualnie łątki ” i niech sobie szukają w internecie co to znaczy 😉

  12. Podjęłaś ważny temat i jest duży odzew. Przed startem mojego bloga nie miałam pojęcia ile jest osób z podobnym hobby! Cieszy mnie to i dodaje energii. Moi Bliscy wiedzą o moim zbieraniu, nie słyszałam od Nich żadnego słowa zdziwienia. Jednak zdecydowanie lepiej komunikować się z Kimś, kto tak samo jest zafascynowany tematem, wtedy można gadać, i gadac, i gadać, bez końca 🙂
    Gratuluję wydanego opowiadania!

  13. Gromkie brawa za szczerość 🙂 Zgadzam się z Tobą, choć pewnie można mnie zaliczyć do grupy, która się czai. Wydaje mi się, że ma na to wpływ niepewność siebie lub kompleksy. Ja ciągle mam wrażenie, że, jak ktoś zobaczy mnie z lalką, a idealnej figury, jak wiesz, nie mam, to zaraz zrobi ze mnie kogoś pokroju Kotek z Allegro… A mam kompleksy, więc bardzo przejmuję się czyimś zdaniem. Co innego w towarzystwie, w którym czuję się akceptowana. Ty jesteś pewna siebie, dlatego takie rzeczy łatwo CI przychodzą 🙂

    • A myślisz, że się taka urodziłam? Wcale nie. W dzieciństwie często byłam wyśmiewana za zainteresowanie fantastyką i też się z tym kryłam po kątach. Po skończeniu liceum mi to przeszło i wszystkich, którzy zaczynali rozmowę od „fantastyka jest ” albo „jak Ty możesz to czytać”, traktowałam jak ignornatów. Niedługo po tym ukazała się ekranizacja Wiedźmina, a potem Władcy Pierścieni, Harry Potter też swoje zrobił i fantastyka wyszła z getta. Dziś mało kto by mnie wyśmiał za takie zainteresowania. Nie zawsze tak było, że spływała po mnie cudza opinia, ale końcem końców mało czyim zdaniem należy się przejmować 🙂 Praktyka pokazuje.

      • Nie wyobrażam sobie wyśmiewać się z kogoś, kto czyta fantastykę, nigdy się z tym nie spotkałam, więc podwójnie mnie to dziwi.

      • No cóż, ja od małego słyszałam od ciotki, że mam „spaczony gust”. Śmiem twierdzić, że mi z tym spaczeniem żyje się lepiej niż jej dzieciom nieposiadającym „dziwnych” zainteresowań.

  14. swego czasu, kupowałam „Fantastykę” bardziej dla reprodukcji Borisa, niż tekstu…
    ha, a jak tylko mój wujaszek zorientował się, że i ja lubuję się w fantastyce i fantasy –
    niezmiernie ucieszył się – mógł w towarzystwie pogadać nie tylko o biznesie – aaa –
    i z prezentami też już nie miał żadnych kłopotów ;D
    niedawno podrzuciłam Mu trylogię o mrówkach – i znowu trafiłam w gust…

Dodaj odpowiedź do astridnat Anuluj pisanie odpowiedzi