W komentarzach do poprzedniego wpisu wypłynął temat Skipper. Skoro już tak się samo złożyło, czas na prezentację trzech sióstr zamieszkujących jedną z moich półek.
Wszystkie mają okrągłe głowy, okrągłe oczy i małe słodkie usteczka. Pierwsza z nich pokazała się dawno temu, u zarania bloga. To Skipper T-Shirt Fun (czy też Cool Tops, bo i taka nazwa funkcjonuje oficjalnie) z 1990 roku, lalka z dzieciństwa, którą udało mi się odkupić na Allegro razem z dwiema Dianami. Druga, ciemnowłosa, to najprawdopodobniej Pet Pals Courtney z 1992 w stroju Babysitter Courtney, kupiona okazyjnie na eBayu, z głową przyklejoną na stałe superglue 😛 Trzecia, z kolczykami w kształcie smoczków, przyjechała jakiś czas temu od Lunarh – to Skipper Cool Crimp 1993. Wszystkie trzy mają charakterystyczne płaskie stópki.
A propos smoczków, mała dygresja – akurat w 1993, w każdym razie w Gdańsku, panowała moda na obwieszanie się plastikowymi kolorowymi smoczkami w różnych rozmiarach, co nawet wtedy wydawało się dziwne. Rekordzistki obnaszały całe wiąchy tychże na szyjach. Być może ta sama moda zadecydowała o designie kolczyków dla Cool Crimp, nie wiem. Pamięta ktoś te smoczki-wisiorki?
Nie pogardziłabym czwartą ani nawet piątą, jest to mój ulubiony Skipperowy mold – 1987. Ani starsze, ani zwłaszcza nowsze już tak mi się nie podobają, dlatego żadnej nie mam. Mold wielkogłowy wydaje mi się najbardziej naturalny – lalka ma kiełkujące ciałko nastolatki, a jej twarz jest wciąż wystarczająco dziecięca, by nie dałoby się jej pomylić z lalką „dorosłą”. Mają miłe twarze o dość powściągliwym wyrazie, co również dodaje im uroku według mnie. Nie tak znowu łatwo ani tanio dostać Skipper wielkogłową na Allegro, dlatego cieszę się, że mam ich trzy 🙂 Aż trzy! 😀
Pamiętam smoczki, a jakże. Mam chyba nawet jeden-gdzieś w szufladzie.
Moim zdaniem ich popularność tkwiła w bardzo żywych, wesołych kolorach, no i była to jedyna dozwolona w moim domu „biżuteria”-na taką prawdziwą, dorosłą musiałam poczekać 🙂
Ale czemu akurat kształt smoczka?
Nie mam pojęcia 🙂
Dziewczyny są urocze:) ich buziaki tchną radosnym optymizmem^^
Jeśli chodzi o smoczki, to pamiętam tylko słodycze (lizaki) w kształcie smoczka;)
Właśnie, dobrze powiedziane 😀 A lizaki faktycznie bywają takie 🙂
hej
śliczne panny ….uśmiechnięte …..pozdrawiam
Ano 🙂 Dzięki za wizytę!
Smoczki pamiętam! Nadal mam ich kilka 😉 po jakimś czasie wprowadzili do sprzedaży zawieszki w innych kształtach np. serduszka ale to były już ostatki tego szału 😉 A dlaczego akurat smoczki? Nie mam zielonego pojęcia 🙂
Skipperki są urocze 🙂
Ja miałam tylko jednego plastikowego delfina i nosiłam go przy kluczach 🙂
Smoczków miałam dwadzieścia. Nosiłam je na dłuuuuugiej i oczojebnej sznurówce i przez to na podwórku byłam złośliwie nazywana „szpanerką”.
Do Skippek mam podobny sentyment. Zawsze ją lubiłam, bo taka „mała”, była idealną młodszą siostrą dla Barbie i córką dla innych „barbiopodobnych”. No i dzięki tym, wielkim, niebieskim oczom, Skipper była idealną Czarodziejką z Wenus 🙂
O tym mówię – pęk smoków na szyi 🙂
Prześliczne! Bardzo lubię Skipper. Niestety mam tylko jedną.
Hmm… Nie pamiętam, żebym widziała Twoją. Chętnie zobaczę 🙂
Straśnie sympatyczne mordki. Fajnie, że są z butami, bo jak od Baśki nie pasują, to skąd wziąć dziś butki dla Skipper?
Ja akurat, póki co, mam więcej par płaskich butów niż lalek o takich stopach. A wziąć je najłatwiej chyba z Allegro, dość często ludzie wyprzedają stare akcesoria.